Hej ludzie ;-; Nie będę Wam wciskać kitu czemu mnie nie było, po prostu jestem zbyt leniwa i szkoła zabiera mi życie ;-; Szkoła i lekcje to jakaś drama, oczywiście nie przestałam pisać, ale jednak nauka zabiera całą energię ;-; a kiedy wpadnę na jakiś pomysł i zacznę pisać to szybko wyrywają mnie inne obowiązki ;-; Jedyne co mogę powiedzieć to to, że nie przestałam pisać i teraz opowiadania będą się pojawiały, nie będę ustalać dat ani takich rzeczy bo to bez sensu. Wiedzcie, że nie mam zamiaru zostawiać tego bloga bo to dla mnie wielka frajda. Muszę tego bloga jakoś ożywić. I serio sorry za moją jakże długą nieobecność ;-; Widzicie tutaj pierwszy chapter mojego własnego opowiadania, które leży już u mnie z 3 miesiące. Nie chciałam go publikować z jednego powodu. NIE JEST TO YAOI ;-; yup, dokładnie, doszłam do tego okresu gdzie zaczęłam pisać boyx gurl. Ale moi drodzy, nie bądźcie zwiedzeni, to nie jest żadne romansidło. nie będę pisać o czym to, bo wolałabym żebyście się sami z tym zapoznali, ale serio nie nienawidźcie mnie dlatego że to nie boyxboy. Nie skończyłam z moimi kochanymi pedałami, ale chciałam się z Wami podzielić moim nowym dziełem i mam nadzieję, że je zaakceptujecie <3 Tak btw Szczęśliwego Nowego Roku moi kochani! I zapraszam do czytania
#plzdonthateme
Broken
Cause
I'm broken when I'm open
And
I dont feel like I am strong enough
Cause
I'm broken when I'm lonesome
~Seether -
Broken
Ogarniająca mnie ciemność zaczęła
rozprzestrzeniać się w najgłębsze zakamarki mojego umysłu. Nie
ważne jak długo uciekam, i ile się ukrywam, zawsze mnie znajduje.
Kiedy nie ma miejsca do którego mogę uciec, otacza i zaczyna mnie
dusić. Czepia się mnie niczym pasożyt i nie puszcza dopóki nie
wyśsie całej energii. Na skraju wycieńczenia opuszcza mnie i
zostawia, sam na sam z moim największym koszmarem. Potworem który
niszczy mnie od środka, kiedy tylko ma okazję. Patrzy na mnie z
oddali i szeroko się uśmiecha, podchodzi do mnie powoli, tym
dostojnym krokiem. Szarpnięciem podnosi mnie na nogi i powoli
podnosi głowę, tak abym zobaczyła jego twarz. Twarz której
jeszcze nigdy nie widziałam i nie chcę widzieć. Zaciska ręce na
mojej szyi, tak mocno, że krzyk z którego nie zdawałam sobie
sprawy, zamiera na moich ustach. I właśnie w tym momencie, po raz
pierwszy dostrzegam twarz mojego kata. Twarz szpetna jak noc,
wykrzywiona mrocznym uśmiechem. Oczy świdrujące mnie na wylot,
czerwone jak księżyc który nad nami świeci. Z jego szeptających
ust,z których wydobywają się niezrozumiałe dla mnie słowa,
wypełzają robaki, które powoli kierują się w stronę mojego
roztrzęsionego ciała. Oplatają je całe, jak liny, które nie
pozwalają wyrwać się ze śmiertelnego uścisku. Oczy zachodzą
łzami, patrzę z przerażeniem na twarz mojego koszmaru, gotując
się na to co ma się zaraz wydarzyć. On widząc moją kapitulację
uśmiecha się szerzej i szepta dalej, przejeżdża wielką ręką po
mojej twarzy i schodzi niżej, smakując moje ciało. Dreszcze
obrzydzenia wstrząsają moim wycieńczonym ciałem. Nie mogę już
dłużej. W tym samym momencie On wyciąga pistolet. Przejeżdża
ohydnym językiem po jego krawędzi. Głęboko patrzy mi w oczy,
wycelował, ja obserwuję każdy jego ruch. Lekkie zgięcie palca
kiedy naciska spust. Ostatnim widokiem jest jego szalony uśmiech,
zadowolenie ze swojego dzieła. I nagle, otoczył mnie huk i
pozwoliłam otoczyć się mgiełce bólu, która powoli okrążyła
moje ciało.
...
Nagle otworzyłam oczy i łapczywie
zaczerpnęłam powietrza, które nie wiadomo czemu wstrzymywałam.
Uświadomiłam sobie że krzyczę i szybko zamknęłam usta. Gardło
bolało jak diabli, a całe ciało miałam sztywne i zlane potem.
Wytarłam łzy które dalej ściekały po moich policzkach i
zapaliłam światło. Biała poświata zalała mój pokój i powoli
spojrzałam na zegar. 1.37 no po prostu świetnie. Spałam półtorej
godziny. Ugh... Wygląda na to, że dzisiaj nie pośpię. Powoli
starając się uspokoić umysł i ciało od poprzednich wydarzeń,
odsunęłam kołdrę i wstałam. Szłam spokojnie, bez pośpiechu,
tak aby nie przewrócić się na moich roztrzęsionych jeszcze
nogach. Otworzyłam drzwi oddzielające sypialnię od korytarza
prowadzącego do drugiej części mieszkania w której była łazienka
i spojrzałam w gęstą czerń nocy. Momentalnie zalały mnie
wspomnienia minionego koszmaru. Strach mnie sparaliżował, i z
hukiem upadłam na tyłek. Próby wstania niczego nie zmieniły. Nogi
odmówiły mi posłuszeństwa, a ciało zaczęło sobie przypominać
wszystkie sceny, umysł zaczął tonąć w przerażeniu. „Weź się
w garść!” Pomyślałam odganiając od siebie złe myśli. Jakimś
cudem wstałam i szybko zapaliłam światło, które oświetliło
mroczny korytarz. Szłam jak najszybciej mogłam, jednak szczęście
jak zawsze mnie opuściło i światło zgasło. Nim pozwoliłam
ogarnąć się panice spojrzałam z nadzieją do mojego pokoju,
ponieważ tam powinno palić się światło. Szybko obróciłam się
na pięcie i zobaczyłam tylko ciemność. Jedynym oświetleniem
było czerwone światło księżyca które wlewało się przez małe okienko
korytarza. Księżyc jakby wiedział, że nadchodzi coś złego i mrocznego, przywdział krwistą szatę, jak gdyby próbował mnie ostrzec. Próbując się uspokoić skierowałam się do toalety.
„Szur” „Szur” „Trah!” „Szur” „Szur” Usłyszałam
za sobą jakieś odgłosy, ale uznałam to za wymysł mojego
zmęczonego umysłu i starałam się na nie nie zwracać uwagi.
Jednak odgłosy stawały się głośniejsze i jakby bliżej mnie.
Dając strachu za wygraną, szybkim krokiem wparowałam do łazienki
i zamknęłam za sobą drzwi. Przekręciłam kluczyk i powoli oparłam
głowę o drzwi, zamknęłam oczy starając się uspokoić. „Głupia
jesteś dziewczyno? Przecież, nie ma się czego bać! Jesteś u
siebie! Tu jesteś bezpieczna” Powiedziałam do pustej i zalanej
czernią łazienki. Tu także nie było światła. Ostrożnie
otworzyłam oczy, odwróciłam się na pięcie i zamarłam. Stałam
twarzą w twarz z moim Koszmarem. Uśmiechał się tak samo jak
wtedy. Patrzył się na mnie tymi swoimi czerwonymi oczami. Moje
nozdrza wypełnił zapach zgnilizny, poczułam jego dotyk na swoim
policzku, i mimowolnie zaczęłam krzyczeć. Nagle jakby nigdy nic,
On zniknął, a moje nogi, jak z waty osunęły się pode mną. Wizję
przesłoniły mi łzy, ciało przechodziły nieprzerwane dreszcze, a
ból w piersi stał się nie do zniesienia. Zwinęłam się w kłębek
w kącie i tak zostałam do rana. Powtarzając sobie „To nie może
być prawa, on nie jest prawdziwy, to tylko wymysł mojej wyobraźni”
Mimo iż to wiedziałam nie potrafiłam powstrzymać tego przerażenia
które powoli zaczęło mnie ogarniać.
I jak odczucia? Mam nadzieję, że pozytywne ;-; Proszę dajcie znać w komentarzach i powiedzcie co o tym myślicie. Chapter 2 jest już napisany, teraz tylko go poprawić!
Co do nowego roku, mam postanowienie. Ożywić tego bloga <3 Dajcie znać, proszę xD <sorry że takie krótkie, ale byłam pewna że tego nie dodam>
P.S. Mam kilka ekscytujących zaczętych projektów >.< <3 I tak to boyxboy>
Pozdrowionka
~ Nanako ~