niedziela, 31 marca 2013

Tajemnice mieszkańców Ikebukuro ,,Świąteczny" Dodatek

Yoł!! Jak widać dodaję ,,coś" ale sama dokładnie nie wiem co to jest :D Szczerze to nie chciałam tego dodawać, ale pomyślałam co mi tam :D Dodaję to też ze względu na to, że nie dodałam 5 rozdziału... ( Zaczęłam oglądać One Pice i tak mnie wciągnęło, że nic tylko leżę w łóżeczku i oglądam :D ) Ten dodatek prawie wcale nie nawiązuje do świąt... :D Jest to ,,coś" kompletnie dziwnego... No i co jeszcze można do tego powiedzieć? Hmmm... Ku*wa.... Sama nie wiem... Chodzi mi o to, że jest to dziwne coś, której jest prawie bez sensu:D I dodaję to tylko dl tego, że są święta... U mnie pada śnieg więc coś jeszcze dziwniejszego niż śnieg na Święta Wielkanocne nie zaszkodzi :D:D




Tajemnice mieszkańców Ikebukuro Wielkanocny dodatek!!

Siemanko! Nazywam się Ryuugamine Mikado! Ci, którzy czytają Tajemnice miaszkańców Ikebukuro wiedzą, że jestem złym charakterem... Z tego powodu zadowolony nie jestem :( Co siedzi w głowie tej tępej Nanako, że zrobiła ze mnie zamachowca? Przecież ja jestem takim dobrym chłopakiem! Nawet muchy bym nie skrzywdził, a co dopiero człowieka! Może i jestem przywódcą Dollarów, ale to wszystko! Naprawdę!
- Ej, ty! Tak do Ciebie mówię mały frajerze! Kasa albo wpierdol!!  No co się gapisz szczylu?! Dawaj kasę jeśli nie chcesz pożegnać się z życiem!! - Czy on wie z kim zadziera?!?! Jak ona śmie przerywać moje pięć minut na pokazanie, że nie jestem złym charakterem?!?! To była moja jedyna szansa żebyście mnie polubili!
-  Czy ty wiesz co właśnie kurwa zrobiłeś?!?!?! Nanako postanowiła dać mi szansę na zrehabilitowanie się, stanie się jednym z tych ,,dobrych", a ty mi wszystko popsułeś!!
- Ehehehe... Koleś spokojnie. J-ja chcę t-tyko kasę... Dasz mi ją i sobie pójdę! Przecież Nanako to idiotka, nawet się nie skapnie, że coś takiego się stało! Nie martw się - Czy on właśnie klepną mnie w ramię?!
- Wiem, że jest idiotką!! W dodatku tępą idiotką która ciągle ogląda anime i śpi! Ale czytelnicy mają o 100% więcej IQ od niej!! Nie mogę sobie na to pozwolić!! Aby pokazać im, że jestem dobry zabiję Cię zły charakterze!! Hahaha! Co wybierasz? Chcesz zginąć za pomocą kuchennego tępego nożyka czy bomby?
- Ehhh????!! O czym ty gadasz?? Bomba? Tępy nożyk z kuchni?
- No przepraszam, że tylko tyle potrafię!!! - Mam go dość! Zepsuł mi debiut i w dodatku obraża moje metody dzięki, którym udało mi się zranić Oriharę!! Pft! Co za amator! Nie ma ze mną szans!
- IZAAAAAYYYYAAAAA!!!!!! GDZIE SIĘ UKRYŁEŚ, TĘPY OBSZCZY MURZE?!?!?!?! - C-czy to nie był przypadkiem Shizuo Heiwajima?!?! Jeszcze jego mi tu brakowało!
- O! Czy to nie Mikado!! Hejo!! Co ty tu robisz? Jeśli nie chcesz zginąć lepiej sobie stąd idź!~
- Izaya... Mogłem się tego spodziewać... Skoro jest tutaj i Shizuo ty także będziesz w pobliżu...
- No brawo geniuszu!! A tak w ogóle co ty tu robisz mały gnojku? Czy nie miałeś aby szukać informacji na temat Twojej przeszłości? - Niech się zamknie!! Jak zaraz tego nie zrobi to go zabiję!! Jeszcze ich tu do cholery brakowało!! Teraz to uż na pewno nie mam szansy na stanie się tym dobrym... No chyba, że.... Huehuehue
- Zamknij się!! Nie widzisz, że prowadzę bardzo ważną konwersację z moim informatorem?!?!
- Buahahahahaha! Ojj... Proszę Cię... Nie rozśmieszaj mnie... Zapomniałeś, że ja jestem najlepszym informatorem w Ikebukuro? Przecież on jest tylko jakimś tępakiem co chciał na pewno od Ciebie kasę wyłudzić! Hahahaha... - Skąd on to kurwa wiedział!!?!?!? Nagle z nieba spadł znak STOP a za nim poleciały: maszyna do lodów, stoisko z pamiątkami i barierka do pary. Gdyby nie to, że stałem w odstępie przynajmniej 6 metrów od Orihary zostałbym zmiażdżony!! Izaya zwinnie odskoczył i zaśmiał się...
- Schizu-chaan~ Chybiłeś skarbie! Co się stało z Twoim celem?- zapytał wielce zaniepokojony - Czyżby mój nożyk w Twoim brzuchu aż tak bardzo Ci przeszkadzał? ~ - powiedział z szatańskim uśmieszkiem, What the hell?
- I-Z-A-A-Y-A! Ty mały skurwielu! Czy mi przeszkadza, pytasz?! Oczywiście, że nóż wbity w brzuch nie będzie mi przeszkadzał, ale kurwa zapomniałem, że kiedy straci się za dużo krwi traci się przytomność!! - Podszedł do naszej małej grupki chwiejnym krokiem starając się zahamować krwawienie z wielkiej rany na brzuchu. Jak wspominali w brzuch Heiwajimy był wbity średniej wielkości nóż.
- No już,już! Weź się w garść! Mikado! Tak w ogóle to co tutaj się dzieje?
- Eeee... Starałem się wszystkim pokazać, że to nie ja jestem tym złym... Ale oczywiście musieliście mi przeszkodzić!!
- No jasne, że musieliśmy! Bez nas to opowiadanie byłoby bezpłciowe!!!!!!!!!
- W ogóle nie jesteście tu potrzebni idioci!! Tylko się naparzacie i nic więcej!! Zdychajcie!! - Co za banda palantów!! Mam ich serdecznie dość! Chcę do domku... Zjadłbym sobie budyniek czekoladowy i pooglądał piłę... Buuu... Mamusiu!! Zabierz mnie stąd!
- O JEZU!! Shizuo co Ci się stało?!?! Izaya! To Twoja sprawka prawda?!?! Celty! Podaj mi szybko moją torbę!! - eeeeeeeeeeeeee?!?! No zajebiście.... Teraz to już w ogóle mam przerąbane...
- Jestem skończony, jestem skończony, jestem skończony, jestem skończony, jestem skończony....
- O! Shinra! Celty! Też przyszliście zepsuć Mikado jego występ? - Zapytał jak gdyby pytał o pogodę na jutro! Co z nim jest nie tak?! I dlaczego wszystkie główne dobre charaktery musiały przyjść w to samo miejsce?!?! Dlaaaczego?
-[  Zepsuć? Występ? O co chodzi? ]
- Ahhh... Celty, Celty.... Mikado miał dzisiaj wszystkim czytelnikom pokazać, że jest tym ,,dobrym" Buahahahaha... (JEBUT) AŁAAAAAAAA!! Shinraaaa, za co to byłoooo?! Co ja takiego zrobiłem, że musiałeś mnie uderzyć?!
- To za zranienie Shizuo! Debilu jeden! Centymetr w lewo i przebiłbyś mu wątrobę!! Ehhh.... Co ja z wami mam... Naprawdę... Dajcie se siana... Już przynajmniej w Święta Wielkanocne byście przystopowali! Ludzie se pomyślą, że niewierzący jesteśmy!!
- Święta...? (Izaya)
- Wielkanocne...? ( Shizuo)
- A co to takiego do cholery jest? Nie wierzę w coś takiego jak Bóg! Jedynym Bogiem na świecie jestem ja!  (Izaya)
- Zamknij się!! Ty Bogiem?! Chyba w krainie OZ albo Narni szczylu... Nie obrażaj wierzących i Boga! Jestem wierzący! Ty też powinieneś! Nawróć się!!!! (Shizuo)
- Eeee? Że ja mam się nawrócić? Buahahahaha... Shizu-chan... Jesteś taki dziecinny...  Normalnie płakać mi się chce jak widzę ludzi idących do kości... Łaaaaa!! Puść mnie idioto?!!? Co ty robisz?! - Niestety nie zdążył dokończyć ponieważ Shizuo przewiesił go przez ramię jak worek ziemniaków i poszedł w stronę katedry...
- Shizuo! Jeszcze nie skończyłem Cię zaszywać!! No stój!! Shizuuo!! - Co za banda idiotów...
- Nareszcie mam szansę żeby zabłysnąć! Tak!!!!
- Co z moją kasą mały?! Już się zmęczyłem czekaniem!
- Aaaa? Jeszcze tu jesteś?! Naprawdę chcesz zginąć co?! Nie uciekaj! Bądź facetem do cholery!

- [ No i nici z jego ,,wielkiego" debiutu... Otaczam się samymi debilami... Skończyło się na tym, że Shizuo, Izaya i Shinra spędzili Święta próbując się nawrócić i większość czasu spędzili w katedrze... Mikado spędził ten czas próbując dopaść człowieka, który chciał go okraść. A ja? Ja jeździłam sobie spokojnie moim motorem. Życzę wszystkim Spokojnych, wesołych Świąt Wielkanocnych  i oczywiście śnieżnego dyngusa!! ] ( Celty ]

                                                                                                 Pozdrawiam Nanako!



Dzięki za przeczytanie!!! Jak widać to można to nazwać czymś, ale nie wiadomo czym :D No cóż jak to tam było nie wiadomo co siedzi w mojej głowie  no nie? No to Wesołych Świąt!! ( Co do 5 rozdziału to przepraszam ale kompletnie nie wiem kiedy będzie xD)

czwartek, 21 marca 2013

Charakterystyka!

Yo! Jak obiecałam dodaję charakterystykę do mojego nowego (może) opowiadanka. Nie zastanawiałam się za długo, ale myślę, że będzie to ,,Miłość nie Wybiera" Czy coś w tym stylu :D  Po prawie dwu godzinnym namyśle nad imieniem dla głównego bohatera nareszcie skończyłam charakterystykę! :D Yay! OMG... Jeszcze chyba nigdy tak długo się nad jednym imieniem nie zastanawiałam...

Historia toczy się w okół młodego kucharza Hikaru. Miał on bardzo smutną i bolesną przeszłość. Nie lubi rozmawiać z ludźmi, jest bardzo nieśmiały. Jego pasją było karate.Teraz gotowanie Obiecał swojemu koledze, że nigdy się już z nikim nigdy nie zejdzie. Niestety jego plany pozostania wiecznym prawiczkiem przerywa bardzo charyzmatyczny i miły Kio. Jak się okazuje ten bojaźliwy człowiek jest jego senpaiem w restauracji, w której zaczął pracować. Chłopak na początku bardzo go nie lubi, nie szanuje go i uważa za downa. Z czasem poznaje Kio, który sprawia, że Hikaru bardzo szybko się w nim zakochuje. Co zrobi? Czy dotrzyma danej obietnicy złożonej swojemu najlepszemu koledze czy zejdzie się z Kio? ( Buahahaha, tego to się dopiero dowiecie! Jeśli się Wam spodoba pomysł)

Akcja: Kyoto

Postaci:
- Hikaru Yaichi - uke, 24 letni blondynek, średniego wzrostu, dopiero co zakończył studia kucharskie. zaczyna pracę w sławnej restauracji ,,Sunrise", bardzo trudy charakter, wstydliwy, nie lubi rozmawiać o swoim życiu, jest dobry w sportach uwielbiał karate i box , niestety po wypadku całkowicie się zmienił, ze względu na kontuzję łokcia musiał zaprzestać treningów, prawiczek, singiel, ranny ptaszek, uwielbia mangi i anime SZCZERY DO BÓLU!!

 - Kio Terakado - seme 26 letni brunet, szef kuchni ,,Sunrise", Senpai  Hikaru, bardzo wesoły i pogodny, bardzo łatwo nawiązuje kontakty z innymi,pochodzi z bogatej rodziny, nie jest dobry w sportach, nienawidzi wysiłku fizycznego, na co nie wskazuje jego wygląd, jest on bardzo wysoki i umięśniony, bojaźliwy, ciamajda, jedyna rzecz w której jest dobry to gotowanie. kocha spać, uwielbia czytać mangi... W środku, naprawdę głęboko w sobie trzyma tajemnicę.. Tak naprawdę jest SM!!!

- Sakura  Miyagi-  26 letni szatyn, cukiernik, obecnie chłopak Kio, uke, uwielbia słodycze lecz jego prawdziwą pasją są walki, ukrywa ten fakt przed swoim chłopakiem, wysoki, uwielbia ciasta

- Inoue Otsuka   - 23 letnia brunetka, wysoka, najlepsza koleżanka Hikaru, zakochana w nim po uszy choć on nie zdaje sobie z tego sprawy, studiuje na akademii sztuk pięknych,

- Asuna Shigeki Kondo, kelnerka w ,,Sunrise", pozytywnie zakręcona, gdyby nie to, że studiuje kardiologię byłaby zapewne prostytutką, już sama nie wie z iloma facetami spała....

Jak widać na razie jest tyle postaci. Zastanawia mnie tylko czy zdołam utrzymać ich charaktery czy podczas pisania zostaną zmienione:D ( raczej to drugie) No cóż, piszcie czy pomysł się Wam podoba czy nie :D Jeśli macie pytania śmiało zadawajcie! ( takie info: na GG często jestem na niewidoku xD )
Pozdrowionka!!

wtorek, 19 marca 2013

Tajemnice mieszkańców Ikebukuro (Shizaya) Rozdział IV

Hejo!! Nareszcie skończyłam!! Tak! Chociaż jakiś taki krótki wyszedł... Mówię od razu, że nie za wiele się dzieje, jakoś pomysły kompletnie nie miałam xD Przy pisaniu tego zżarłam prawie pół paczki cookie crisp...Hihi... Właśnie! Takie info, jutro albo po jutrze dodam charakterystykę bohaterów, których wymyśliłam. Mam już jakiś plan o czym opowiadanie będzie, teraz już tylko zapytać co sądzicie o bohaterach i będzie można zacząć pisać!! Mam nadzieję, że się Wam spodoba! To zapraszam do czytanka!!


                                                               ~ Po Poprawce ~


                                                                         

Izaya:

-Dzień dobry, Izaya - Zajebiście, po prostu zajebiście! Musiał tu akurat dzisiaj przyleźć?! Miałem zamiar trochę podręczyć mojego kochanego blondaska. No cóż, zabawa musi poczekać.
- Mikado!! Jak to miło, że wpadłeś ~! - powiedziałem do niego przyjaźnie. - Ale, żeby tak -niezapowiedziana wizyta? Niedobry chłopczyk. Jaki soczek pijesz, skarbusiu?~ - Zapytałem uszczypliwie. Normalnie zapytałbym się kawy czy herbaty, ale w końcu on jest dzieckiem. Haha.. - Kubuś play, czy może frugo?
- Heh...  Kubuś play. Jeśli masz to poproszę malinowy - Ojojoj. Malinka co? No, cóż.. - O bosz! Co za dramat! Przepraszam, ale nie mam soczku! Została mi tylko kawa, wiesz to co piją dorośli! - dodałem uszczypliwie.
-Widzę, że przyszedłem w złym momencie. - Mówiąc to spojrzał wymownie na Shizu-chana. - Chciałem po prostu Cię zobaczyć...
- Oj tam, oj tam... To prawda, że moment trochę nie odpowiedni, ale jak się poczeka to zabawa będzie lepsza - powiedziałem, kuszącą przy tym kręcąc tyłeczkiem. Dzieciak mnie denerwuje, ale jak to dobrze rozegram to może być naprawdę zabawnie. -
- Co do picia, to bardzo mi przykro, ale jestem jeszcze dzieckiem i nie lubię kawy, więc bardzo mi przykro Orihara-san, ale nie skorzystam z Twojej uprzejmości. - powiedział spokojnie i spojrzał mi w oczy-  Wiesz, nie spodziewałem się, że przeżyjesz. Bardzo mnie tym faktem zaskoczyłeś. Następnym razem muszę się bardziej postarać - Oczywiście, że musisz się bardziej postarać kretynie! Coś takiego mnie nie zabije.
- Następnym. Razem. Chcesz mi powiedzieć, że zamierzasz go jeszcze raz próbować zabić? - Shizuo? O co Ci chodzi? A to ciekawe.
- Tylko JA mam prawo go zabić! ON zginie z mojej ręki, nie z Twojej durny dzieciaku! Myślisz, że taka bomba go zabije? Chyba Cię pogieło jeśli tak myślisz.  A teraz bierz dupę w troki, bo mam coś do załatwienia z tą mendą.
- Shizu-chan~! Mógłbyś się tak nie zwracać do mojego gościa? Mamy coś do omówienia, prawda Mikado-kun? - Mówiąc te słowa, doskoczyłem do niego, złapałem za ubrania i przyłożyłem nóż do gardła. Oczywiście wiedziałem, że z łatwością się wyswobodzi, ale już się nudno zaczynało robić.


Shizuo

Izaya gwałtownie doskoczył do tego drugiego, na jego twarz na sekundę wypłyną uśmiech szaleńcy. Po chwili na jego twarzy można było dostrzec tylko ten sam ironiczny uśmiech. Kompletnie nie wiedziałem co się dzieje.
- Jest tak jak Shizuo mówił. Jeśli naprawdę chcesz mnie zabić musisz się bardziej postarać! Nie jestem jakąś słabą płotką.  Jak myślisz, dlaczego udawało mi się tyle razy ujść z życiem przed moim blond koleszką??  Nie dzięki sile fizycznej mój kochany. Uchodziłem tyle razy z życiem bo ja zawsze mam plan awaryjny. Przyznam, zaskoczyłeś mnie, ale to się już nie powtórzy. - Cóż z tym to ma pełną rację. Gdyby nie to, że jak robiło się niebezpiecznie zawsze mi uciekał już dawno straszył by ludzi jako duch.
- Hmmm? To naprawdę ciekawe. Jednak musisz przyznać, że Cię choć trochę zaskoczyłem.- powiedziawszy to uderzył Oriharę łokciem w brzuch, złapał go za ramię i powalił na ziemię. Szybko wstał i oddalił się na bezpieczną odległość.
- Zaskoczyłeś? Mnie? Hahahahaha! A to dopiero zabawne. Mikado, skarbie czy naprawdę myślisz, że nie sprawdziłem co ten idiota zrobił przed swoją śmiercią? Nie jestem najlepszym informatorem tylko z tytułu. Miałem nadzieję,  że kiedyś umilisz mi czas i zabawisz się ze mną. Oczywiście gdyby Shinra wiedział, że ja od początku to planowałem chyba by mnie zabił. -  Co? O czym on do cholery mówi? Czemu gadają jak by byli na herbatce a nie walczyli ze sobą? Izaya wstał powoli. Popatrzyłem na niego i zauważyłem małą plamę krwi. HEEEE??? Krwi? Czyli jakaś rana mu się otworzyła. Złapałem się za głowę. No chyba nie, nie mam zamiaru zmieniać mu opatrunku.
- Czyli wiedziałeś o tym wszystkim?. Mogłem się tego spodziewać. Przed tym jak Cię zabiję. Mam jedno pytanie. Dlaczego? Dlaczego ich zabiłeś? Już nie mówię o mojej rodzinie ale o Twoim partnerze. Dlaczego?-
- Dlaczego? Nie wiem. W końcu to nie ja ich zabiłem. Wiem, że i tak mi nie uwierzysz. Jesteś naprawdę marny w wyszukiwaniu informacji. Jak się dowiesz wszystkiego to w tedy do mnie przyjdź. Mam nadzieję, że się co do Ciebie nie myliłem. Jeśli masz jaja nawet jak się dowiesz prawdy o tym co się stało przyjdziesz do mnie. Ale jeśli ich nie masz i przynajmniej nie spróbujesz dokończyć tego co zacząłeś, już teraz możesz się pożegnać z życiem.- Twarz czerwonookiego diametralnie się zmieniła. Z ironicznego uśmieszku i roześmianych oczu w twarz mordercy. Jego oczy  błyszczały szaleńczym blaskiem, usta przejechał językiem jak gdyby szykował się na polowanie. Takiego to go jeszcze nie widziałem. Mikado za to został totalni wytrącony z równowagi. Jego oczy błądziły po całym mieszkaniu. Widać, że sam nie wiedział co ma zrobić. Zacisnął małe pięści i powiedział do Orihary.
- Wrócę tu. Zobaczysz! - Wykrzyknął. Odwrócił się do nas tyłem i już chciał wyskoczyć przez okno, ale zorientował się że jesteśmy na 10 piętrze, w dodatku to penthouse z o wiele grubszymi szybami niż normalne. Szybko zaczął się rozglądać, jak stąd uciec. Izaya się zaśmiał. Nie tak jak zawsze. Brzmiało to tak mrocznie i strasznie, że aż po całym ciele przeszły mnie ciarki.Mikado przestraszony zaczął uciekać w stronę drzwi. Wszystko to działo się jak by w spowolnionym tempie. Ja, stałe i przyglądałem się całemu temu zajściu z otwartą buzią i kompletnym szokiem w oczach. Myślałem że Orihara pobiegnie za Ryuugamine, jednak on stał w miejscu i pozwolił mu uciec. Co?
- Uhhh... No i zepsuł mi wieczór. I co teraz będziemy robić?- zapytał. Jego wyraz twarzy już się zmienił. Znów uśmiechał się ironicznie próbując ukryć swoje uczucia. Niestety oczy wyrażały wielką powagę. Nie pasowały do tego uśmiechu...
- I-Z-A-Y-A - Mój głos drżał. Nie z szoku czy strachu. Drżał z gniewu, nie potrafiłem się powstrzymać. Jego imię samo wyszło z pomiędzy moich ust. Podszedłem do niego z zaciśniętymi pięściami.
- Dlaczego pozwoliłeś mu uciec?!
- Shizu-chan.... Nie rób z tego takiej afery. Po prostu uważam, że jeśli teraz dam mu uciec to będzie jeszcze ciekawiej! Nie przejmuj się. Przecież wszystko jest w porząsiu! To co? Jak spożytkujemy pozostały nam czas? Mikado nam przeszkodził, ale jeszcze nie wszystko stracone! - na potwierdzenie tych słów kusząco pokręcił tyłeczkiem. Co za kole, nie ogarniam go. Naprawdę jest porąbany.
- Dobra, wali mnie to co zrobisz w sprawie Mikado, nie mam zamiaru się wtrącać. Ja mam się tylko Tobą zaopiekować. A i właśnie, wygląda na to, że rana Ci się otworzyła. - powiedziałem. Izaya zaniemówił na chwilę i spojrzał na siebie
- O. - taaa, jego reakcja tyle mi powiedziała. Walić to. Niech sobie sam radzi. Poszedłem do salonu, wziąłem pilota w ręce i usadowiłem się na wielkiej kanapie. Włączyłem telewizor i starałem się znaleźć coś ciekawego, jednak jak na złość wszędzie leciały dramy. Serio, kto to jeszcze ogląda? Zauważyłem Oriharę, że idzie w moją stronę z wielgachną apteczką w rękach.
- Widzę, że jesteś nieźle przygotowany.
- Walcząc z taką bestią jak ty prawie codziennie, muszę mieć jakiś zestaw ratunkowy. - powiedział i rozsiadł się obok mnie. Testuje mnie. On naprawdę do cholery testuje moją wytrzymałość czyż nie? ehhhh, tylko spokojnie. Odwróciłem od niego wzrok i zacząłem oglądać tę niezwykle interesującą dramę. Jakie gówno. Naprawdę, pooglądałbym jakieś Sci-fi. Muszę zapamiętać, żeby z domu przynieść kilka fajnych filmów. Nagle usłyszałem ciche stęknięcie. Spojrzałem w bok i zobaczyłem Izayę bez koszulki, jak próbował dosięgnąć rany na plecach. Szit. No nie zostawię go tak no. Shizuo-kun w co ty się pakujesz.
- westchnąłem - Daj mi to - powiedziałem do niego i za nim zdążył zareagować zwinąłem mu z ręki bandaż i przyciągnąłem do siebie wielką apteczkę.
- Shizu-chan, czyżbyś się martwił, że źle się zabandażuję ? - powiedział zaczepnie.
- Weź się zamknij, próbuję Ci pomóc, więc bądź wdzięczny. - po tym już niczego nie powiedział, siedzieliśmy w ciszy, bo dramę już dawno wyłączyłem, miałem dość głupoty na rok. Zdezynfekowałem ranę, przyłożyłem gazę i powoli zacząłem bandażować. Nie sądziłem, że jest tak szczupły. Mimo takiej budowy ciała, mięśnie ma naprawdę ładne. Sam siebie zadziwiłem, że jestem aż tak delikatny w stosunku do niego, jednak kiedy tak na niego patrzę boję się, że jak go dotknę to się złamie na pół. Wygląda jak lalka porcelanowa. Zastygła tylko i wyłącznie z jedną miną na twarzy, wygląda na twardą, jednak najmniejszy podmuch wiatru może ją strącić. Ile musiał przejść, że stał się takim człowiekiem.
- Shizu-chan? Co się stało? Zatrzymałeś się - z transu przemyśleń, wyrwał mnie jego głos.
- Aaaaa, to nic - szybko dokończyłem bandażować - No, gotowe. Emm... Zjadłbym coś. Idę po żarcie bo wolę nie jeść z Twojej lodówki. - powiedziałem i szybko wybiegłem z mieszkania. Po prostu nie mogłem już dłużej przebywać z nim w jednym pokoju. Usłyszałem za sobą jego głos.
- Ejjj, gdzie lecisz?! Przecież miałeś się mną opiekować! Też mi coś kup!! - coś czuję, że nadchodzą w moim życiu wielkie zmiany. Szczerze? Nie chcę ich.


Opowiadanie po poprawce, już nie tylko stylistycznej, ponieważ wywaliłam tę obleśną scenę z wielkim namiotem w gaciach < Ci co czytali, wiedzą o co chodzi > Tak poprawiam te opowiadania i myślę sobie co ja pisałam te prawie 2 lata temu i co siedziało w mojej głowie xD Ale dobrze, mam nadzieję, że rozdział przypadł do gustu! Jeśli tak zapraszam do komentowania! Wasze komentarze zawsze mnie bardzo motywują! Zapraszam do przeczytania rozdziału 5!  KLIK
                                                                 
                                                                                                Pozdrowionka Nanako

niedziela, 10 marca 2013

Wspomnienie młodości ( Shizaya ) Oneshot

Siemanko!! Jak widać nie jest to pairing z Gintamy tylko kolejna Shizaya... Kiedy pisałam ten pairinag z Gintamy Haru-chan dodała ostatni rozdział ,,Hitori ja Nai " No i kiedy to przeczytałam wybiła mnie z rytmu... ( Naprawdę genialne!! )  Tak jakoś nostalgicznie się poczułam i na jakiegoś romantyka mnie wzięło... No wiecie Gintama wesoła i trochę poryta więc ciężko mi było ją pisać po przeczytania takiego romantyka xD ( Jak zauważyliście nie ma odtwarzacza muzyczki:/ buuu... Ostatnio strasznie spodobała mi się piosenka Rihanny i w sam raz pasuje do klimatu opowiadania:D Fajnie się z tym czyta)
Miłego czytanka!




                                                                 

                                                                ,,Wspomnienie Młodości "

W ciemnym zaułku, w dzielnicy Tokio zwanej Ikebukuro leżał chłopak. Na imię miał Orihara Izaya. Był on informatorem. Nie był on dobry ani czułym człowiekiem. Zrujnował życie tak wielu osobom, że nie sposób zliczyć. Nie był lubiany. W większości ludzi siał postrach, każdy bał się z nim zadzierać... Lecz był taki jeden człowiek... Nie bał się on jego władzy... Nienawidzili się nawzajem od pierwszego spotkania... On mały i zwinny on duży i silny. Chłopak był już u kresu swoich sił. Nigdy sobie nie wyobrażał, iż ktoś inny niż Shizuo Heiwajima mógł aż tak go poturbować... Wiele ludzi życzyło mu takiego losu. Bolesnej i samotnej śmierci. Lecz on nienawidzi się poddawać... Gdyby on tu był na pewno by mnie dobił. Przez te wszystkie lata starałem mu zniszczyć życie, a teraz w moich ostatnich momentach życia myślę właśnie o nim... Takie myśli chodziły mu po głowie... I to go najbardziej  denerwowało... Czemu to właśnie on wypełni jego myśli? Tej odpowiedzi nie zna nikt. Nagle poczuł, że ktoś na niego patrzy. Resztkami sił otworzył oczy i zaniemówił. Przed nim stał nikt inny jak Shizuo. ,, I widzisz gdzie Cię zaprowadziło Twoje zachowanie, mendo. To przyjemność patrzeć na Ciebie w takim stanie" Powiedział chłodno do leżącego. ,, Na pewno teraz winszujesz.. Co?'' odpowiedział... ,, Zrób coś dla mnie, i mnie dobij" ,, dobić Cię?? Hahaha... O czym ty gadasz? Śmierć z mojej ręki to luksus... zasługujesz na taki los." ,,I może mi jeszcze powiesz, że będziesz na mnie tak przez cały czas na mnie patrzył? " ,, Będę tu siedział dopóki nie umrzesz. Izaya." ,,hahaha.. tak, to do Ciebie podobne" Zamilkli obaj, wpatrując się w siebie. Księżyc na niebie zaczęły przesłaniać ciemne chmury. Izaya z minuty na minutę tracił coraz więcej sił. Za to Shizuo sam nie był pewien swoich uczuć. Nie wiedział co ma zrobić, czy zostawić tu tego chłopaka na pastwę losu czy mu pomóc? Pomyślawszy o tym sam się skarcił, że nawet pomyślał o chęci pomocy tej mendzie. ,, Hahaha... Kto by pomyślał, że mój koniec nadejdzie w takim miejscu... w taki sposób..." ,,Nie boisz się śmierci?" Ich rozmowa toczyła się jak gdyby byli na piwie, a nie w środku nocy w ciemnym zaułku. ,, Ja? Bać się? Ja nie znam takiego uczucia jak strach! Cóż, ty zapewne za każdym razem kiedy myślisz o śmierci moczysz gatki..." Słysząc te słowa blondyn doskoczył do czerwonookiego i nachylił się nad nim. ,, Nie spodziewałem się tego... Nawet w obliczu zdechnięcia w takim miejscu, twoja morda jak zawsze niewyparzona" ,,Tak, tak... W końcu jestem mendą... Prawda? Jeśli już jestem mendą to chcę nią zostać do końca... Heh... Może byś już sobie poszedł? To trochę denerwujące... Nie musisz się bać! Nawet jeśli nie umrę do ranna i tak nikt mi nie pomoże..." ,,O to to się akurat nie martwię... Po prostu chcę widzieć jak cierpisz" Te słowa zatonęły w mrocznej ciszy i mroku nocy. Dwóch odwiecznych wrogów, stojących na przeciw siebie. Gdyby ludzie to zobaczyli, powiedzieliby, że to jakiś kabaret, bo to nie możliwe aby ta dwójka rozmawiała. Każdy z nich został pochłonięty przez wir swoich myśli. Nie wiedzieli co powiedzieć... Obaj zdali sobie sprawę, że to tak naprawdę jest pierwszy raz gdy rozmawiają na spokojnie. Nie znali się i nigdy nie planowali się lepiej poznać, lecz... Z biegiem czasu każdy z nich zaczął odczuwać potrzebę powiedzenia czegoś bardzo wstydliwego a zarazem pięknego. Dla Izayi uczucie było to nowe, nigdy się tak nie czuł. Nie chciał TEGO czuć. Za to Shizuo znał to uczucie i bardzo mu się to nie podobało... Nim się obejrzeli, koło uliczki zaczęli przechodzić pojedynczy ludzie. Niebo zaczęły rozjaśniać promyki słońca, które odgoniły ciemne chmury. Orihara zaczął odczuwać coraz potężniejszy ból, nie tylko w okolicy rany na brzuchu ale na całym ciele, które stało się bardzo ociężałe. Oczy zaczęły mu się powoli zamykać gdy Shizuo wstał i zrobił coś czego się nie spodziewał. Wzią go na ręce i ruszył w kierunku schodów pożarowych. Jego ruchy były bardzo delikatne, jakby bał się, że skrzywdzi jego i tak już pokiereszowane ciało. ,, Co ty wyrabiasz, kretynie??!!" Krzyknął ,, Czy ty aby powiedziałeś, że będziesz patrzył jak umieram?!" Denerwowało go to, że nie odzywał się ani słowem, po prostu szedł przed siebie.  Dopiero teraz Heiwajima zdał sobie sprawę jakie kruche i wychudzone jest ciało informatora. Bał się choćby  na chwilę wypuścić chłopaka ze swych ramion.  Gdy weszli na dach budynku, ich oczom ukazał się piękny widok wschodzącego słońca na tle miasta. Shizuo ostrożnie posadził na ziemi i usiadł przed nim. ,, O co Ci chodzi?! Po coś mnie tu przywlekł idioto?! Dałbyś mi przynajmniej umrzeć w spokoju! Ty dur.." Nie dokończył zdania ponieważ Shizuo zatkał jego usta swoimi.  Usta bruneta były suche i twarde, ale blondynowi to nie przeszkadzało. Shizuo ostrożnie objął ciało drugiego i przytulił go do siebie, nie przestając się całować. Robili to tak długo aż zabrakło im tchu. Izaya kompletnie zapomniał o swoich ranach. Ból już mu dłużej nie przeszkadzał. Teraz liczył się tylko Heiwajima. Nic innego w tej chwili nie miało znaczenia. Oboje tak myśleli. ,, Nie przyniosłem Ciebie tutaj, żeby Cię uratować...nie to było moim zamiarem... Po prostu... Chciałem Ci coś powiedzieć..."  ,,Heh... czy ty do cholery zdajesz sobie sprawę, że w każdej chwili mogę wykitować?? Nie wahaj się tylko powiedz to co chcesz i przynajmniej pozwól mi w spokoju umrzeć..."  ,, Z-zamknij się!'' Na jego twarzy pojawił się słodki rumieniec.  Shizuo wziął głęboki oddech, dał Izayi szybkiego całusa i wykrztusił coś czego Orihara nigdy nie spodziewał się od niego usłyszeć. Te dwa słowa, które usłyszał sprawiły, że w jego gardle znalazła się wielka gula, a w oczach pojawiły się łzy. Sam nie wiedział czy to były łzy szczęścia czy smutku...  Wyglądało to naprawdę pięknie. Na tle wschodzącego słońca, brzmiało to jeszcze piękniej. ,, Izaya, jesteś naprawdę durnym i dziwnym człowiekiem, masz wiele wad i zero zalet... Zrujnowałeś mi życie nie jeden i nie dwa razy... Ale... Kocham cię... Z wielką chęcią, wziąłbym Cię na ramiona i szybko zaniósł do szpitala. Zrobiłbym wszystko żeby Cię uratowali... Ale tego nie zrobię. Nie mogę... nie potrafię... Wiem, że to samolubne, ale chcę zostać ostatnią osobą którą zapamiętasz i o której będziesz teraz myślał. W tych ostatnich chwilach razem, chcę Ci pokazać co do Ciebie czuję... Więc proszę... pozwól mi" Złote oczy chłopaka świeciły jasnym światłem, jak gdyby przeszywały go na wylot.  Pod wpływem tego spojrzenia, nie potrafił się ruszyć, czy odezwać. Tak, to takiego spojrzenia zawsze pragnął. Czuł się spełniony. Cała jego irytacja i złość, która towarzyszyła mu przez całe życie wyparowała w jednej sekundzie. Nigdy nie czuł się tak szczęśliwy, ale zarazem zakłopotany i zawstydzony. Wykonał lekkie skinienie głową, na co na twarzy blondyna zakwitł wielki uśmiech. Objął go mocno, siedzieli tak prze chwilę, gdy Izaya postanowił zrobić pierwszy krok. powoli się uniósł, starając się przy tej czynności nie nadwyrężyć swojego ciała, dał mu głębokiego i romantycznego całusa w usta. Shizuo, którego strasznie zdziwiło zachowanie drugiego nie wiedział co zrobić. Nie chciał pogorszyć jego stanu ale... Musiał to przyznać. Pragnął go. Tu. Teraz. W miejscu gdzie nikt ich nie zobaczy. ,,Zrobisz coś w końcu?'' Zapytał lekko zmieszany. ,, Już się robi" Powiedział a  twarz czerwonookiego zrobiła się cała czerwona. Blondyn nachylił się nad brunetem i odczekał chwilkę. Spragnieni siebie nawzajem zwarli się w namiętnym pocałunku. Obydwoje walczyli o władzę. Niestety Izaya był za słaby, Shizuo przeją inicjatywę bez mniejszego wysiłku. Zdyszani oderwali się od siebie. Ich ciała były rozpalone jak jeszcze nigdy. Heiwajima zaczął powoli gładzić i całować ciało bruneta. Całował go w szyję brzuch i zawracał. Ręce bez cienia wahania ściągnęły koszulkę i spodnie. Z siebie też zrzucił ubrania. Zostali tylko w bokserkach. Jego usta schodził coraz niżej i niżej. Palce powoli wsadził za bokserki i ściągnął je jednym ruchem. Jego oczom ukazała się męskość chłopaka. Spojrzał mu w twarz... Zdziwiła go bardzo reakcja chłopaka. Jego oddech był szybki i płytki a policzki zaczerwienione. Zdał sobie sprawę, że nigdy go takiego nie widział. Powoli i delikatnie dotknął go w najczulszy punkt. Jego oddech przyśpieszył... ,, I-idioto! N-nie dotykaj tam! " ,,Nie dotykaj? Zaprzeczasz samemu sobie. A teraz nie przerywaj." Jego ręce zaczęły się szybciej poruszać. Czuł, że zbliża się do finału. Próbował go powstrzymać, lecz teraz Heiwajima był nie do powstrzymania. ,, Shizu-chan... Przestań... Ja... zaraz..." Nie potrafił dokończyć. Doszedł. Przyjemność, której doznał zamroczyła go. Shizuo nachylił się nad nim i jednym sprawnym ruchem wszedł w niego. Ich jęki rozchodziły się na połowę miasta. Izaya czuł, że już długo nie wytrzyma. Przy życiu trzymała go już tylko chęć pobycia chwili dłużej z tą osobą. Izaya nie wiedział czy to miłość, w końcu nigdy takiego uczucia nie doznał. Wiedział jedno, nigdy nie był tak szczęśliwy. Oboje doszli w tym samym momencie. Opadli na siebie, zmęczeni, ich oddechy i bicie serca jak i ciała stały się jednym. Połączeni w intymnym uścisku w ostatnich chwilach razem. ,,Shizu-chan... ja... kocham...cie... proszę...nie...zapomnij...o...mnie" Powiedział to resztkami swoich sił. Po tym lekko pocałował blondyna w czoło, pogłaskał go po policzku i z uśmiechem na twarzy odszedł w miejsce gdzie nie zazna więcej bólu i samotności. ,,I-izaya?" Zapytał roztrzęsiony.,, To nie może być prawda!? Zgrywasz się prawda? Nie możesz tak po prostu umrzeć po powiedzeniu takich słów! Obudź się! Wiem co mówiłem, że nie uratuję Cię, ale to..! IZAYA!!!!!" Przytulił do siebie zimne już ciało chłopaka i zaczął płakać wymawiając imię swojego kochanka. Nigdy nie spodziewał się tego, że będzie tak tęsknił... nie, żałował tego, iż mu nie pomógł... Smutek jakiego jeszcze nigdy nie zaznał rozlał się po jego całym ciele. Po paru minutach otarł łzy, i zamknął mu oczy. ,, Też Cię kocham... Tak cholernie Cię kocham...."Szybko zarzucił na siebie i martwego już Izayę ubrania. Podniósł jego ciało i stanął na krawędzi budynku na którym się kochali. Popatrzył na słońce i uśmiechnął się. Nie wiedział co robić... Był na rozdrożu. Jakaś część jego ciała rwała się do tego żeby skoczyć... Jednak nie zamierzał tak umierać. Postanowił zatrzymać w swoim sercu to co się wydarzyło. Wiedział, że on chciał aby wszyscy myśleli, że pozostali wrogami do końca życia. Spełni te życzenie. Izaya Orihara zmarł 13 czerwca o godzinie 8:17. Shizuo tak właśnie wspomina swoją młodość. Wszystkie dobre i złe chwile przeżywał z nim. Niczego co zrobił nie żałował. Ułożył sobie życie z piękną kobietą miał gromadkę dzieci. A w tym małego chłopczyka o imieniu Izaya. Co roku odwiedzał grób kochanka. Wspominał ten dzień w rocznicę śmierci. Wszystkie wspomnienia związane z nim byłe w głębi jego serca. Niedostępne dla nikogo innego prócz samego siebie. Spełnił jego życzenie, nie zapomniał i nie zamierzał zapomnieć.


Dobra. Jak widać wyszedł z tego dramacik... Ogólnie to pierwszy raz piszę w narracji 3 os i nie wiem jak wyszło więc proszę o komentarze  Sorki, że tak długo nic nie dodawałam, ale nie miałam pomysłu... TT.TT

                                                                            Pozdrowionka Nanako

piątek, 1 marca 2013

Hej!! Nie ma to jak kochane problemy!! :D

Siemanko!! Nie wiem czy zauważyliście, ale nie dawno nie dało się wejść na mojego bloga.... Był to błąd spowodowany odtwarzaczem muzyczki... Szczerze to nie wiem jak to się stało, ale zostawmy to... Tak, tak wiem jak to brzmi... :D Jeśli tego nie widzieliście to spoko...:D Błąd już naprawiłam więc powinno być dobrze. Co do 4 rozdziału to jest w fazie 2, czyli pisanie!! Jeee... I takie pytanko. Napisałam jednego one-shota, ale Haru-chan mówi, żebym go nie dodawała bo jest to pairing z Gintamy... Ja lubię to anime nawet, że jest głupie i ryje psychikę, ale niestety jak na koleżankę przystało nie zawracała sobie głowy zbytnimi komentarzami. Powiedziała, że tego nie przeczyta bo to Gintama.... :( To takie smutne... Jeśli widzieliście to anime to jest to pairing pomiędzy Hijikatą i Sougo.., I takie pytanko do Was czy chcielibyście to przeczytać czy też nie. Bo jeśli tak to muszę jeszcze zrobić poprawki i to od razu dodam, a jeśli nie to pa pa do kosza :D Ale się rozpisałam!!:D
Serdecznie Pozdrawiam !!!! :D