< Tom-san ma na nazwisko Tanaka >
Shizuo
Niczego nie czuję
Niczego nie słyszę
Jestem pusty
Kim jestem?
Gdzie jestem?
Co robię?
Otacza mnie ciemność z której nie potrafię się wydostać
Topię się
Uciekam, jednak nie ważne ile biegnę nie widzę wyjścia
Jestem przerażony
Strach wypełnia mnie całego
Strach?
Czego się tak boję?
Dlaczego uciekam?
DlaczegoDlczegoDlaczegoDlaczegoDlczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlczegoDlaczegoDlaczegoDlczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlczegoDlaczegoDlaczegoDlczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlczegoDlaczegoDlaczegoDlczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlczegoDlaczegoDlaczegoDlczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlczegoDlaczegoDlaczegoDlczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlczegoDlaczegoDlaczegoDlczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlczegoDlaczegoDlaczegoDlczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczegoDlaczego
JA uciekam?
Przed kim?
Przed czym?
·
·
·
·
·
·
·
·
·
·
PRZED SOBĄ
·
·
·
·
·
·
·
·
·
·
Obudziłem się zalany potem, nie miałem pojęcia co się właśnie stało. Co to były za myśli? Dlaczego zobaczyłem ten las?? Co to wszystko oznacza? O czym ja w ogóle myślę? Koszmary się zdarzają i to chyba nic nadzwyczajnego. Hmmm, jednak jest to już podejrzane jeśli śni mi się to już po raz siódmy w przeciągu 2 tygodni. Wygląda na to, że będę musiał porozmawiać z Shinrą. Tyle zachodu, bo się trochę przestraszyłem. Westchnąłem przeciągle i poszedłem pod prysznic. Jednak mroczne myśli dalej nie dawały mi spokoju. To przeczucie, że coś jest nie tak, jednak nie ma się pojęcia co nie dawało mi spokoju..Wszedłem do kabiny i puściłem zimną wodę, wręcz lodowatą. Kiedy dotknęła mojej skóry, przez moje ciało przebiegł zimny dreszcz. Przestałem czuć zimno i zacząłem na nowo myśleć o tym porąbanym śnie. Co to miało znaczyć? Szczerze to nie mam pojęcia, nie jestem filozofem i wnerwiają mnie takie rzeczy, jednak nawet ja mogę powiedzieć, że coś jest nie tak. Mimo iż wiem, że zadręczanie się nic mi nie da, ciągle myślę. Co chwilę w myślach pojawia mi się tamten las. Nie mam pojęcia czemu, ale za każdym razem dostaję dreszczy. Po 30 minutach stania pod prysznicem, miałem dość, wyłączyłem wodę, wytarłem się i owinąłem ręcznik wokół bioder. Wyszedłem z łazienki. Popatrzałem na zegarek. Ehhhhh.... 4 rano, czemu musiałem się obudzić o takiej godzinie. Wiem, że jeżeli teraz się położę to nie zasnę, mimo iż jestem cholernie śpiący i wyczerpany.Chyba nie mam wyjścia. Poszedłem do kuchni, wyjąłem zgrzewkę piwa, bo kto mi zabroni, i usiadłem przed kanapą. Włączyłem telewizor i zacząłem oglądać jakąś durną dramę. Po jakiejś godzinie, kiedy niebo zaczęło się rozjaśniać, moje oczy nagle stały się ciężkie. Powoli odpływałem w krainę snu, kiedy nagle moją głowę przeszył okropny ból. Był tak silny, że aż upadłem z kanapy na podłogę i złapałem się za głowę. Bolało jak cholera, nie wiedziałem co się dzieje. Nagle wszystko stało się czarną plamą, głupowata drama przestała wydawać dźwięki, a ja zanurzałem się coraz bardziej w ogromnym bólu. Czułem się jakby ktoś rozłupał moją głowę na pół i zaczął nią grać w piłkę. W mgnieniu oka moją głowę wypełniły głosy.
To wszystko Twoja wina!
Czemu to zrobiłeś?!
Dlaczego?!
Co on Ci zrobił?!
NIE !! PRZESTAŃ!! Heiwa...-kun!!! PROSZĘ CIĘ!
Jak mogłeś?!
NIE PODCHODŹ!
PRZESTAŃ!!!
To nie dziecko! To POTWÓR !!!!!!!!!
PotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwórPotwór
Tak szybko jak ból się pojawił, tak szybko znikł. Głowa wręcz mi pulsowała. Nie wiem czy to od nadmiaru myśli czy ilości bólu. Nie miało to teraz dla mnie znaczenia. Jedyne co miało teraz znaczenie to to co działo się w mojej głowie. Te głosy... Były tak realne, tak odległe. Jakaś cząstka głęboko we mnie wie, że to nie wymysł mojej głowy. Jednak nie chcę tego do siebie dopuścić. Te słowa były przeznaczone do mnie. Od myślenia głowa rozbolała mnie jeszcze bardziej. W jednej chwili poczułem, że jestem na skraju wyczerpania. Moja głowa była ociężała a powieki same się zamykały. Nim zdążyłem zareagować, zapadłem w głęboki sen.
·
·
·
·
·
·
·
·
·
zuo-kun! Shi...un! Shizuo-kun!! Obudź się!!! - ze snu wyrwał mnie donośny głos. Był tak głośny, że aż złapałem się za głowę, a ona zapulsowała boleśnie.
- Zamknij się! - powiedziałem jak najgłośniej powiedziałem i w tej samej chwili pożałowałem tego. Moją głowę wypełnił łupiący ból.
- Ohhhh... Obudziłeś się!! - zapiszczał tajemniczy gość. Odwróciłem się i okazało się że gość nie taki tajemniczy bo Shinra.
- Shinra! Co ty tu do cholery robisz?!?! - zapytałem i znowu skarciłem się za podnoszenie głosu, kiedy głowa nawala mnie jak cholera.
- Jak to co?!? - zaczął się wydzierać. Jednym szybkim ruchem pociągnąłem go za krawat i przyciągnąłem do siebie, najbliżej jak się da.
- Shinra, proszę Cię, mów ciszej, głowa mi pęka - powiedziałem to jak najspokojniej potrafiłem. Powoli puściłem jego krawat i jak najostrożniej podniosłem się z podłogi i walnąłem się na kanapę. Jednak nie był to najlepszy pomysł, bo poczułem się jakbym był na karuzeli.
- Aaaa, okej, już się uspokajam. - odetchnął głęboko i usiadł na fotelu centralnie przede mną. No zajebiście, to przesłuchanie czy co? Przecież nie skrzywdziłem tej mendy, więc chyba nie będzie mi robił kazania.
- No to po co tu przyszedłeś ?? - zapytałem, bo wygląda na to, że jeśli bym się nie zapytał to tak by siedział i się we mnie wpatrywał.
- Shizuo-kun, wyglądasz okropnie. - powiedział. JA okropnie? - Ale ja nie o tym chciałem z Tobą rozmawiać. Tanaka-san zadzwonił do mnie, bo nie przyszedłeś do pracy, ani nie odbierałeś telefonu. W końcu zaczął się martwić i poprosił mnie żebym sprawdził co się z Tobą dzieje. - powiedział szybko
- Jak to nie przyszedłem do pracy. Przecież nie spałem jakoś długo. - starałem się obronić, przecież parę godzin spóźnienia to nic takiego
- Shizuo-kun - westchnął - Popatrz na zegarek. - Zrobiłem jak kazał. I... O cholera jasna. Niby jak to się stało?!?!?! już 19??! Niby jak? Przespałem cały dzień?! Nie no lubię pospać, ale nie aż tak!
- Eeeeee, nie wiem co powiedzieć.
- Teraz zadam Ci bardzo poważne pytanie. Odpowiedz mi szczerze. - oooo, jaka powaga, ciekawe o co się zapyta - Czy ty coś bierzesz - Haaaa, biorę co... Czekaj. Czy ja coś biorę?!? Porąbało go?!
- Shinra o czym ty w ogóle gadasz! Oczywiście, że nie! Skąd Ci się wziął taki pomysł!?
- Tanaka-san mówił, że ostatnio dziwnie się zachowywałeś, nie chciałem wierzyć, ale po tym jak Cię dzisiaj zobaczyłem, zacząłem wątpić więc musiałem zapytać. Pamiętaj, jeśli masz jakiś problem zawsze możesz ze mną porozmawiać. Rozumiesz? - zapytał
- Taa, jasne.
- Pamiętaj, aby oddzwonić do Tanaki-san'a i przeprosić!! Ja lecę, papa~~ - powiedział i szybko wyszedł. Co to ma znaczyć do cholery. Niczego już nie ogarniam... Co się dzieje. Dopóki Shinra mnie nie obudził dryfowałem w ciemnościach. Niczego także nie słyszałem. Co jest do cholery nie tak. Po chwili, kiedy się uspokoiłem, zamówiłem mega pizzę, wziąłem szybki prysznic i zadzwoniłem do Tom-sana, żeby go przeprosić. W głowie miałem jeden wielki mętlik, nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Mimo iż przestałem cały dzień, po najedzeniu się, stałem się strasznie senny. Nie chciałem iść spać. Bałem się, że znowu TO mi się przyśni. Mimo wielkiej niechęci po chwili zapadłem w głęboki sen.
·
·
·
·
·
·
·
Od tamtego wydarzenia minęły 3 dni. Wszystko się uspokoiło, już nie miałem tego snu, ani nie słyszałem tych tajemniczych głosów. Nie mam za cholerę pojęcia co to było i co miało znaczyć. Nie chcę się tym przejmować, bo to nie w moim stylu. Wali mnie to, przestało więc nie ma co się przejmować. Już od 2h chodzimy z Tom-sanem po Ikebukuro i dalej nie widziałem tej durnej mendy. Akurat jestem w nastroju, żeby coś rozwalić. Nagle poczułem to znajome mrowienie. Uśmiech wyszedł na moją twarz. Szybko zacząłem się rozglądać i... Zauważyłem. Znajoma czarna kurtka z białym futerkiem. Jak w amoku, wziąłem pierwszy lepszy automat z piciem i rzuciłem w stronę informatora. Ludzie w szoku zaczęli się rozbiegać żeby zrobić mi przejście.
- IZAYA-KYUN~~~~!!!! - zawołałem.Tom-san tylko złapał się za głowę i spokojnie oparł o ścianę jakiegoś budynku. Ruszyłem w jego kierunku. Już wiedział o co chodzi, także zaczął iść w moją stronę z szatańskim uśmiechem na twarzy. Zauważyłem, że szybkim ruchem wyciągnął nóż z kieszeni. Podbiegliśmy do siebie. Szybko wymierzyłem potężny cios w jego twarz. Szybko się uchylił i zadał cios. Rozciął mi koszulę i zranił rękę.Prędzej już wyrwanym znakiem drogowym zamachnąłem się i uderzyłem go w brzuch. Odleciał na kilka metrów i zatrzymał się na automacie do gier. Podniósł głowę, uśmiechnął się od ucha do ucha, i zaczął się śmiać. Był to tak przeraźliwy i mrożący krew w żyłach śmiech, że aż przeszły mnie ciary. Co ta durna menda wyprawia?!
- Shizuuu-chłan~~~~~ Co się stało? - zaczął powoli do mnie podochodzić z tym wyglądem psychola na twarzy. - Jesteś jakiś nieswój... Czyżby sny dręczyły ? - zapytał. Zauważyłem w jego oczach tajemniczy błysk. Nie... Nie możliwe, żeby wiedział o moim śnie... Nie jest jakimś cholernym telepatą. Jestem porąbany, nie ma czym się przejmować. Zaczynam świrować, naprawdę. Sam już zauważyłem, że nie jestem sobą, ale usłyszenie tego z jego ust, bardzo, ale to bardzo mnie wnerwia. Nim się zorientowałem ta menda szybko podbiegła do mnie i pociągnęła mnie za marynarkę. Jego usta znalazły się tuż koło mojego ucha. Kiedy poczułem jego zapach, zebrało mi się na wymioty. Tak słodki, że aż mdły. Spróbowałem mu się wyrwać, ale trzymał mocno. Nagle zaczął coś mówić.
- Shizu-chan - jego głos był zimny jak lód - Wiem o wszystkim, nie pytaj skąd, ale już niedługo... Już niedługo sobie wszystko przypomnisz. - powiedziawszy to odskoczył ode mnie i uciekł jak najszybciej mógł. A ja tak stałem otępiały. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Skąd on to wie? Co sobie przypomnę? Tak właśnie spędziłem cały dzień. Te pytania nie dawały mi spokoju. Po skończonej robocie, nie wróciłem do domu, tylko włóczyłem się po Tokio bez celu. Kiedy słońce już zaszło i zrobiłem się głodny, postanowiłem wrócić do domu. Nie chciało mi się gotować. Wstąpiłem do Rosyjskiego Sushi i spokojnie wróciłem. W mieszkaniu nie włączyłem światła. Rzuciłem się na kanapę i zacząłem jeść. Po kilku kęsach straciłem apetyt. Westchnąłem i poszedłem pod prysznic. Umyłem się, jak zawsze lodowatą wodą. Cholera... Teraz to już jakiś nawyk się zrobił... Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze i zaniemówiłem. Wyglądałem okropnie, jak wrak człowieka. Zapadnięte policzki, wory pod oczami i pusty wzrok. Aż sam siebie wystraszyłem. Wziąłem szczoteczkę do ręki i sięgnąłem po pastę. Nie wiem jakim cudem, ale strąciłem ją na ziemię. Z przeciągłym westchnieniem schyliłem się po nią. I to był mój błąd. Zakręciło mi się w głowie. Upadłem na plecy i uderzyłem się głową o podłogę. Mój wzrok był zamglony. Przestałem słyszeć dźwięki. Znałem to uczucie, ten początkujący ból głowy. NieNieNieNieNieNieNieNieNieNieNieNieNieNieNieNieNieNieNieNieNieNieNieNieNieNieNieNieNie
Nie chcę tego widzieć!! Mimo moich protestów znowu zacząłem to wszystko słyszeć. Jednak teraz było inaczej. Zacząłem także widzieć. Przez głowę zaczęły mi przelatywać setki obrazów. Wydarzenia zatrzymały się w pewnym lesie. Tym samym, który mi przyśnił. Stały tam 4 osoby, zgromadzone wkoło jakiegoś dużego worka. Była noc, cholernie ciemno. Przez to nie potrafiłem za wiele dostrzec. Poczułem ogromny ból głowy. Obraz się zamazał i zobaczyłem kolejną scenę. Przede mną stał jakiś chłopak. Nie mam pojęcia kim był, ale uśmiechał się do mnie. Wyciągnął rękę... i kolejna scena. Teraz widziałem 5 osób. Kłóciły się. Jeden z nich uderzył drugiego. Dwójka próbowała go powstrzymać. Jeden z nich stał i po prostu się patrzył z uśmiechem na twarzy. Nie udało się. Rzucił go na ziemię i zaczął okładać. Tamten powoli przestawał się ruszać. Tamta dwójka coś do niego krzyczała, jednak on był w transie i niczego nie słyszał. Okładany kompletnie przestał się ruszać. Tamten potwór odchylił głowę i zaczął się śmiać. Nagle jego twarz przybliżyła się do mnie. Zauważyłem. Kim był ten potwór, który po zabójstwie uśmiechał się jak szaleniec. Jego ręce skąpane w czerwonej krwi, która powoli skapywała na ziemię. Oddychał ciężko ze zmęczenia, mimo tego nie przestał się uśmiechać. Ta bestia to JA. Kiedy zdałem sobie sprawę z tego iż to nie tylko wymysł mojej wyobraźni tylko moje wspomnienia, wszystko straciło dla mnie znaczenie. Zabiłem człowieka. Ja, tymi rękoma zabiłem. Z zimną krwią. Chciałem się dowiedzieć co było potem. Co się ze mną stało. Dlaczego zapomniałem. Ale przestałem myśleć trzeźwo. Zalał mnie zimny pot. Wrócił mi wzrok jak i słuch. Leżałem na podłodze w łazience.. Jak gdyby nigdy nic się nie stało. Jak gdym niczego sobie nie przypomniał. To tylko część z tego co się stało i ja to wiem. Jestem przerażony. Nie chcę tego widzieć, jednak jestem ciekaw. Ciekaw jak cholera. Najgorsze jest to, że... Zabiłem... Kiedy takie złowieszcze myśli zaczęły mnie nachodzić przypomniałem sobie słowa tej mendy z dzisiejszego popołudnia. "Wiem o wszystkim, nie pytaj skąd, ale już niedługo... Już niedługo sobie wszystko przypomnisz." Zerwałem się na nogi, powodując tym samym zajebiste zawroty głowy. Jakość przezwyciężyłem i pobiegłem do sypialni żeby się ubrać. Szybko wciągnąłem jakieś gacie ubrałem bluzę, na gołą klatę, bo po co komu koszulka. Wybiegłem z mieszkania jak najszybciej mogłem, uprzednio ubierając buty. Jako że pociągi już nie jeździły musiałem biec całą drogę do Shinjiku. Stałem pod mieszkaniem tej wszy. O cholera... Nie sądziłem, że mam taką słabą kondycję. Zajęło mi to około 50 minut. Cholera. chyba czas abym zaczął ćwiczyć. Przez całą drogę myślałem o jakiś pierdołach, starałem się nie myśleć o tym co zobaczyłem. Wszedłem po schodach. Ta cholera ma mieszkanie na ostatnim piętrze. Kiedy doszedłem do jego drzwi wejściowych, aż musiałem przykucnąć żeby złapać oddech. Wyczerpało mnie to kompletnie. Powoli wstałem, wziąłem głęboki oddech i z pół obrotu wywaliłem jego drzwi. Bo kto normalnie otwiera drzwi w tych czasach. Powoli wszedłem do środka i porozglądałem się. Jest, siedzi przy tym swoim biurku. Przy wielkim oknie z widokiem na Tokio. Stanąłem na przeciwko niego.
- No no no! Kogo ja tu widzę~~! Shizu-chan we własnej osobie! Czemuż zawdzięczam tę wizytę? - zapytał z uśmieszkiem na twarzy.
- Dobrze wiesz, dlaczego tu jestem. Nie udawaj głupka.
- No dobrze dobrze, co chciał byś wiedzieć?
- Skąd wiedziałeś o moich snach
- Hmmmmm? Jakich snach? - zapytał i przechylił głowę udając, że nic nie wiem. Cholera, naprawdę mnie zmusza żebym to powiedział.
- Chodzi o to... Co wydarzyło się w przeszłości... - powiedziałem po cichu spuszczając głowę
- Hahahahaha~! - zaczął się głośno śmiać - Więc naprawdę sobie przypominasz co? Kiedy Shinra mi powiedział, że w końcu kiedyś sobie przypomnisz nie uwierzyłem. Po tym jak zniknął z Twojego życia jakby nigdy nie istniał, naprawdę nie sądziłem że wspomnienia powrócą.
- Co masz na myśli? Kto zniknął z mojego życia? - o czym on do cholery gada?! Przecież wszystko pamiętam!
- HAYATO - kiedy wypowiedział to imię, moją głowę przeszył tępy ból. Znowu się zaczynało.
Shizuo-senpai
Co porabiasz Shizuo-senpai?
Znowu nie masz zadania domowego?
Masz moje bento! Będę takie dla Ciebie robił, dlatego nie jedz tych świństw!
Dobrze się czujesz senpai?
Shizuo-senpai! Wracajmy razem!
Senpai! ~
Shizuo-senpai!!
Wow, jesteś niesamowity senpai!
Shizuo-senpai!
Zostaniemy przyjaciółmi na zawsze! Senpai~
Hayato. Rok młodszy chłopak z Rairy. Ja byłem w trzeciej liceum a on w drugiej. Kiedy pierwszy raz się poznaliśmy, od razu powiedział, że chce zostać moim przyjacielem. Był denerwujący i nie odstępował mnie o krok. W końcu po kilku tygodniach miałem dość i zostaliśmy przyjaciółmi. Od tego czasu zawsze trzymał się za mną, Shinrą, Kadotą i... Izayą. Podziwiał mnie za moją wielką siłę, raz mi nawet powiedział, że mi zazdrości. Byliśmy wręcz nierozłączni. Prawie wszystko robiliśmy razem. Tamtej nocy. Było to kilka dni po zakończeniu roku szkolnego. Nasza 4 skończyła szkołę, więc Hayato żeby to uczcić zaprosił nas do Rosyjskiego Sushi. Nieźle tam popiłem. Po tym poszliśmy się przejść. Chodziliśmy kilka godzin, aż doszliśmy do opuszczonego stadionu. Spędzaliśmy tam bardzo dużo czasu kiedy urywaliśmy się z lekcji, więc poszliśmy tam posiedzieć i pooglądać gwiazdy. Najlepszy widok był właśnie tam. Mimo iż ten stadion był w środku miasta, był opuszczony i stary, dzięki czemu nie był oświetlony. Najlepsze miejsce do oglądania gwiazd podczas zimy. Noc była bardzo zimna, przez co nie siedzieliśmy tam długo. Weszliśmy do środka porozglądać się trochę. Nie wiem jakim cudem ale weszliśmy do wielkiego hangaru, chyba był przeznaczony na auta i autobusy drużyn, które miały tu grać. Postanowiliśmy zabawić tam trochę dłużej. Nagle ni stąd ni zowąd Izaya wyciągnął nóż i dźgnął mnie w rękę. Szybko wstałem i zacząłem pytać o co mu chodzi. Nie odpowiedział tylko stał i uśmiechał się głupkowato. Jeszcze bardziej mnie to zdenerwowało. Myślałem, że wszystko było już między nami okej, bo spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu i nic takiego się nie wydarzyło. Zawarczałem i rzuciłem się na niego. Zaczęliśmy się turlać po podłodze i okładać pięściami. Już chciał mnie dźgnąć w brzuch, złapałem go za rękę i wyrwałem nóż. Szybko go odrzuciłem. Chwilę po tym zorientowałem się, że wszyscy próbowali nas powstrzymać. Wstałem i postarałem się uspokoić. Nagle Hayato zaczął coś do mnie mówić. Nie usłyszałem go. Poczułem okropny ból. To Izaya uderzył mnie w nerki. Bolało jak cholera. Puściły mi wszystkie ograniczniki. Przestałem się przejmować, że go skrzywdzę. Nie myślałem trzeźwo. Moim jedynym celem było uciszenie tej cholernej mendy na dobre. Zacząłem go okładać, kopać i gryźć. Zachowywałem się jak potwór. Wszystko stało się czerwoną plamą, już się nie przejmowałem, bo to było takie przyjemne. Podobało mi się górowanie nad kimś, sprawianie mu bólu. Nagle ktoś mnie odciągnął. Usłyszałem krzyki sprzeciwu. Nic nie zdziałały. Rzuciłem się na niego, kompletnie zapominając o Oriharze. Zacząłem go bić. W głowę brzuch, klatkę piersiową. Kiedy to mi się znudziło wstałem i zacząłem go kopać.
S-senpai!
Proszę!
Przestań!
Opanuj się!
Shizuo-senpai!
NIE!
Senpai!!!!!
Wybacz mi!!
Proszę przestań!!
SHIZUO-SENPAI
Nagle wszystko ucichło niczego nie słyszałem. Cała nasza 4 zamilkła. Podniosłem się i rozejrzałem się wokoło. Shinra i Kadota patrzyli na mnie z przerażeniem i łzami w oczach. Za to Izaya... Stał tam i uśmiechał się do mnie. Podbiegł do nas tanecznym krokiem. Podszedł do czegoś za mną. "Shizu-chan, zobacz co narobiłeś~~~" Spojrzałem za siebie. Nie mogłem uwierzyć. Przewróciłem się i upadłem na tyłek. Chciało mi się rzygać na sam widok. Przede mną leżało zmasakrowane ciało Hayato. Tego samego Hayato, który mnie akceptował za to kim jestem, tego samego, który nie bał się mojej siły, pozazdrościł mi jej, tego, który zawsze mnie wspierał. Nie mogłem się powstrzymać i zwymiotowałem. Zacząłem płakać kiedy uświadomiłem sobie że to JA go zabiłem. Moje myśli zaczęły wypełniać dwa słowa. ZABIŁEŚ GO.
ZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGoZabiłeśGo
Po tym kiedy wszyscy się trochę uspokoiliśmy. Postanowiliśmy, że zadzwonimy po policję. Kiedy wyciągałem telefon Izaya wziął go i wyrzucił. "Czy wy w ogóle myślicie?! Jeśli zadzwonicie po policję to wszyscy pójdziemy do więzienia. Nie możemy tam iść. Mam plan więc mnie słuchajcie." Byliśmy w takim szoku, że posłuchaliśmy go bez żadnych sprzeciwów. Jego planem było to że zakopiemy go na bagnach. Tam go nikt nie znajdzie. Pojechaliśmy tam. Izaya załatwił nam transport. Kiedy zaszło słońce poszliśmy tam. Było wyjątkowo zimno i ciemno. Weszliśmy głęboko w ten las i tam zorientowałem się co naprawdę robimy. Zacząłem się kłócić, że nie możemy tu pochować Hayato. Że to nie może być miejsce jego spoczynku. Chciałem, żeby przynajmniej miał normalny pogrzeb. Długo się tak spierałem, jednak po chwili Shinra powiedział żebym przestał. Nie mogłem na to patrzeć, więc się odwróciłem i czekałem aż skończą. Kiedy skończyli i zatarli wszystkie ślady ruszyliśmy z powrotem. Kiedy wyszliśmy z lasu zobaczyłem, że jest pochłonięty w głębokiej mgle, jakby chciał ochronić to co jest w środku. Ten las był cholernie mroczny i straszny. Nigdy go nie zapomnę. Po powrocie do Tokio zaczęło do mnie docierać, że Hayato naprawdę umarł i go z nami nie ma. Popadłem w głęboką depresję kiedy po mieście zaczęto rozwieszać plakaty ze zdjęciem Hayato, nawet we wiadomościach o tym mówiono. Nas jakimś cudem nie przesłuchiwano. Więc zapewne Izaya się tym zajął. To był bardzo mroczny dla mnie okres, nie wychodziłem z domu. Siedziałem zamknięty w swoim pokoju pożerany przez wyrzuty sumienia. Uświadomiłem sobie, że to dla niego koniec, nie skończy szkoły, nie pójdzie na studia, nie zakocha się, nie założy rodziny... To koniec. Po pewnym czasie ludzie zaczęli coś podejrzewać, plotki szybko zostały uciszone przez policję ponieważ miałem alibi < dzięki Izayi. Tego wieczoru cała nasza czwórka była w Hokkaido i bawiła się po wsze czasy. > Jednak ludzie wiedzieli, po cichu mnie oskarżali.
To Twoja wina!
Ty go zabiłeś!
Gdybyś się tylko nie urodził!
Od zawsze było z nim coś nie tak!
Powinni go zamknąć!
Co jeśli jeszcze kogoś zabije?!
TO TWOJA WINA POTWORZE!
TwojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTojaWinaTwojaWinaTwojaWinaTwojaWina
Po kilku miesiącach Shinra nie mógł już na to patrzeć. Zwołał pozostałą dwójkę i przyszli do mojego mieszkania. Po długiej rozmowie z Shinrą, który próbował mnie zahipnotyzować udało się. Zapomniałem wszystko co się wydarzyło. Hayato zniknął z mojego świata. Ja zacząłem normalnie funkcjonować jak gdyby nic się nie stało. Niesprawiedliwe. Byłem słaby. Nie powinienem o nim zapominać.
·
·
·
·
Obudziłem się i gwałtownie podniosłem. Okazało się, że dalej jestem w mieszkaniu Orihary. A koło mnie siedzi Shinra wraz z Izayą.
- S-shizuo-kun? Dobrze się czujesz - zapytał doktorek po cichu.
- W porządku!? Jeszcze pytasz?! Dlaczego to zrobiłeś?! Nie powinieneś był mi pozwolić o nim zapomnieć! To nie fair! - zawołałem
- Ale Shizuo-kun! Byłeś wrakiem człowieka! Nie mogłem patrzeć na to jak się zadręczasz! Gdybym tylko w tedy Cię powstrzymał to by się nie stało! - wykrzyknął i złapał się za głowę. Spod jego okularów wypłynęły łzy.
- Shinra - westchnąłem - Nie masz się czym obwiniać. To była moja wina. Nikogo więcej. Więc się tak nie zamartwiaj. - powoli wstałem i poszedłem w kierunku naprawionych już drzwi. Tym razem otworzyłem je jak człowiek. Słyszałem że doktorek mnie woła, ale teraz wolę być sam. Szczerze to czuję się fatalnie. Ale muszę sobie wszystko dokładnie przemyśleć. Zauważyłem, że długo zajęło mi to odzyskiwanie pamięci i było już południe. Przez właściwie cały dzień włóczyłem się po miejscach, w których bywałem z Hayato. Park i 3 ławka po lewej stronie na której zawsze piliśmy kawę z automatu. Pił ją mimo tego iż jej nienawidził, zawsze się krzywił kiedy ją pił, jednak nigdy nie zostawił ani kropelki. Następne: Skate Park w Shinjiku, często pokazywał mi czego się nauczył na desce. To była jego miłość. Uwielbiał to robić i był w tym świetny. Pizzeria zaraz obok i stolik 13, jeśli był zajęty to czekaliśmy ile trzeba było. Nie mogliśmy usiąść przy innym. Odwiedziłem jeszcze kilka innych miejsc. Kiedy zaczynało się ściemniać, poszedłem na ten stadion. Wszystko do mnie wróciło ze zdwojoną siłą. Wyrzuty były nie do zniesienia. Dalej nie potrafię się pogodzić z tym co zrobiłem. To było straszne. Ja jestem straszny. Nie chcę być takim człowiekiem. Spojrzałem na swoje dłonie, które się trzęsły. Poczułem spływające łzy po moich policzkach. Łzy, które nie wypływały przez te wszystkie lata. Zacząłem płakać, położyłem się na podłodze i pogrążyłem w smutku. Nie mogę tak funkcjonować. Ten ból to za wiele dla mnie. Nie będę mógł z czymś takim żyć. Już wiem co muszę zrobić.
Wstałem i poszedłem przed siebie. Wszedłem na pierwszy lepszy budynek. Wszedłem na dach. Popatrzałem na niebo. Księżyc był w pełni, otoczony setkami gwiazd. Śmierć oznacza koniec. Koniec wszystkiego. Nie rozwiniesz się, nie poznasz nowych rzeczy, nie poznasz wielu rzeczy, jednak czasem to jedyne wyjście. To nie ucieczka, po prostu chcę stawić czoło swoim błędom, stawić czoło Hayato. Nie chcę więcej uciekać. To dla mnie jedyne wyjście. Nie mógł bym żyć z myślą że własnymi rękoma odebrałem komuś życie. Stanąłem na krańcu, spojrzałem ostatni raz na niebo. Ostatni raz na to piękne zarazem brutalne i okrutne miasto gdzie zabójstwa są na porządku dziennym. Pożegnałem się z tym miejscem. Mimo wszystko miałem dobre życie. I skoczyłem w czarną otchłań. Spadałem kilka sekund. Niczego nie poczułem. Była tylko ciemność.
Izaya
Rzuciłem gazetę na stół. Zawiodłeś mnie Shizu-chan. Nie takiego zakończenia się spodziewałem, po tych wszystkich przygotowaniach. Wiedziałem, że Hayato będzie chciał Cię powstrzymać. Jedyne co musiałem zrobić to tylko Cię nieźle rozzłościć i tyle. Nie sądziłem, że tak łatwo pójdzie, jednak zakończenie mnie zawiodło. Bardzo zawiodło. Jednak kiedyś każda gra się kończy. Nie sądziłem, że zostaniesz KOLEJNYM samobójcą. To takie zwykłe, a ja nie lubię zwykłych ludzi. Muszę przyznać, świetnie się z Tobą bawiłem, ale na świecie jest jeszcze wiele ludzi, nie byłeś jedynym interesującym człowiekiem. Miło było Cię poznać Shizuo Heiwajima-chan
Bardzo dziękuję za przeczytanie i mam nadzieję, że się spodobało *^* Zachęcam do pisania komentarzy, które bardzo motywują :3 Piszcie czy się spodobało czy nie *^* Kapujecie, że to miało 15 stron? Chyba najdłuższe jakie napisałam xDDDDD Zapraszam do głosowania w ankiecie~!~!
Pozdrowionka Nanako
Nie wiem czy to od nadmiaru (alkoholu) myśli czy ilości bólu.
OdpowiedzUsuńShizuo dzielnie walczy z jakąś odmianą schizofrenii. Ale jak wiemy z tym ciężko wygrać. Albo to kac. Tak, opis bólu głowy mnie w tym utwierdza. Ta zgrzewka to było za dużo.
"czy ty coś bierzesz" o matko, w jakim stanie musiał by shizu na tej podłodze ze Shinra pomyślał że jego kumpel jest ćpunem. źle z nim oj źle
to już trzecie kropki i dalej nie ma obrazka D:
IZAYA-KYUN kyun? ????? ....???????
Shizuuu-chłan .........dafaq???? oni to chyba wszysyc na prochach są, Shinra się nie mylił
szybko, szybko, szybko
SHIZUO NIE LUBI NOWYCH PERFUM IZAYI. soraski Izaya, zaloty nie tym razem, zmień perfuma to shizuś będzie z tobą gadał
oo już czaje, Izaya rozsiewa dziwny zapach i przez niego shizuo ma omamy. trujące opary, nice move
ojojoj przygrzmocić głową w posadzkę. Znam to z życia, nie polecam
uśmiechające się dziecko stoi pod ścianą gry reszta się bije - opis Izayi pasujący w 101%
Shizu okładał jakiegoś dzieciaka do śmierci aa potem wszyscy obecni zakopali go w lesie? Co kurwa co to ma być japierdziele omg wezwijcie W11 !!
"ubrałem bluzę, na gołą klatę, bo po co komu koszulka." popieram to myślenie i popierałabym też w praktyce, ale względy fizyczne mi nie pozwalają na bycie facetem ;/
wziąłem głęboki oddech i z pół obrotu wywaliłem jego drzwi" - Chack Norris Ikebukuro: wejście smoka
o nie moge, Izaya jest taki coolerski ze sama uśmiecham sie jak psychopatka, pisz wiecej takich rzeczy. Izaya tak o się zabawił Shizuo, to takie JEGO. Brawo Nanako, wygrałaś nagrodę odwzorowania charakteru *klęka i wręcza statuetkę*
Senpai will never notice you... oh... wait...
Shizuo- senpai to brzmi tak zjebanie xDDD
oo szit
nie
I'm done
no
im
done
.....
patrzeli.................. plz patrzyli nanako
zabiłeś go x50
taka drama, nie wiem co pisac, wiedz, że jestem w szoku. MASAKRACJA
Dobrze, że izaya myśli trzeźwo w każdej sytuacji. Ta..
Twoja wina x50
Kiedy zaszło słońce poszliśmy tam" przed chwilą była noc i oglądali gwiazdy, lol, pilnujemy czasu :P
*w wiadomościach
ei nie moge, jaka przeszłość Shizusia, jaki Izaya, shinra i kadota omg mroczna przeszłosć 4 kumpli, co to jest nanako ;_________; smutno mi
ie będę mógł z czymś takim żyć. Już wiem co muszę zrobić." kurde znam ten tekst, zbyt dużo razy go czytałam, żeby wiedzieć jak to sie skończy. czemu bohaterowie tak szybko podejmują decyzję o samobójstwie, nie shizuo nie skacz, dlaczego to zawsze musi być budynek. nie mogliby sie dl aodmiany powiesić albo strzelić sobie w łeb? wszyscy skaczą z budynków? co to ma być? Kto nie skacze jest frajerem, hej?
To nie ucieczka, po prostu chcę stawić czoło swoim błędom, stawić czoło Hayato: Tak tak, to nigdy nei jest ucieczka, wszysyc mówią tak samo. Omg, przestańcie skakać, śmierć nigdy nie ejst rozwiązaniem.Stawić czoła błędom? Stawisz im czoła jak bedziesz żył!!!!!!!!!!! ZAWSZE! to sie nie zmieni. DO WSZYSTKICH LUDZI CO SIE CHCĄ ZABIĆ. NIE SKACZCIE, NIE STRZELAJCIE, NIE WIESZAJCIE. ŻYJCIE. bo żeby żyć trzeba mieć odwagę
TEN DOPISEK Z GAZETY OMG ROZJEBAŁO MNIE TO, ROZWALIŁAŚ DRAMĘ, OMG PŁACZĘ XDDDDDDDDDDD
ale zajebista oprawa, gratki za umiejętności graficzne
ADSFGHKJDLSDSJgfudacbndWQFAVFYUOCSH NMEPRFOEAFT VBWIiyfAGFEHFGADHFASDLACZEGO TO SIE TAK KOŃCZY WTF NIE IZAYA ZABIJE CIE OBICUJE OMGGGG NANAKO NIE POKAZUJ MI SIE NA OCZY BO TEZ TEGO NIE PRZEŻYJESZ OMG BEDE RYCZEĆ ;______________________; JUŻ RYCZE, GRATULUJĘ
;___________________________________________________;
omg jakie to było brutalne. takie bezwzględne. takie chłodne. takie... takie...
roześlijcie linki po internecie, fandom musi wiedzieć
ja już nie moge
3:22
ide do łóżka i kurde będe chlipać w poduszkę
dziekuje, dobranoc
Right in the kokoro
dobra robota Nanako, Senpai jest dumna
PART 1 bo ucieło przy kopiowaniu
UsuńGodzina 02:27 zaczynam czytać. Zobaczymy do której mi zejdzie, bo generalnie miałam wejść tylko ogarnać wygląd, ale jest epicki i czytam opo. Ten rozrzucony tekst aww... nie włacze muzyki. Po 1 dlatego, że ją znam a po 2 psychodelia wymaga ciszy.
Dlaczego x50 tak na wprowadzenie
dafuq obrazek?
dzięki za info xD
swoją drogą ten obrazek jest epcki, gdzie ty go znalazłaś??
"się obudzić o tak baniowej godzinie" ei no proszę cie, piszesz takie opo i używasz słowa baniowe ;-;-;-;-;-;-;-;-;-;-;-;-;-;
jednak właczyłam sobie soundtrack z znt, nie mogałm sie powstrzymać, bo on tak idealnie tu pasuje. Tez jest psychodeliczny
oh stary pół godziny pod zimnym prysznicem, to grozi hipotermią. Ale przynajmniej rachunek za wodę będzie niższy...
4 rano, zimny prysznic "nawet jak sie położę to nie zasnę". NO RACZEJ.
"Chyba nie mam wyjścia. Poszedłem do kuchni, wyjąłem zgrzewkę piwa, bo kto mi zabroni, i usiadłem przed kanapą."
Nie mam wyjścia, boże za co, muszę wypić zgrzewkę *drama* wolnoć tomku w swoim domku
potwór x50
omg aż mi serce przyspieszyło xDD serio ;-; co tu sie wyprawia
Bardzo fajne. Sama fabuła zajebista, lecz wykonanie mi nie do końca się podobało. Wybacz nie przepadam za tak opisowym stylem, typu Wstał-Zjadał- Umył się - Ubrał. Jakoś ja często omijam takie schematy poranków. Ale i tak bardzo mi się to podobało. Izu, zmień dezodoranta bo Shizu się nie podoba. Shizu mój biedny potworku. A Shinra tak źle postąpił ;.; nie wolno hipnotyzować luda...
OdpowiedzUsuńbuuu nie umim pisać komentarzy. A i dodam jeszcze, zkoda że nie opisałąś smierci bardziej... zjawiskowo.
zapraszam do siebie.
<3 Dzięki za komentarz. Też nie za bardzo lubię takie opisy i to był pierwszy raz kiedy właśnie pisałam w ten sposób xDDD Jednak bardzo mi to pod pasowało do tego opowiadania ^^
UsuńCóż co do śmierci, to właśnie o to mi chodziło xD Miało to być z lekka dramatyczne i już nie chciałam psuć tego pisaniem jak jego czaszka rozsmarowała się na ziemi itp. xD Każdy lubi coś innego więc się nie spieram ^^
Na pewno odwiedzę <3 <3
Pozdrowionka Nanako
Szkoda, że Shizuo skoczył. Szczerze mówiąc też jestem tym zawiedziona. Podejrzewałam, że to wszystko jakiś plan Izayi, ale no cóż... innego zakończenia.. może nie tyle się spodziewałam co na inne czekałam XD
OdpowiedzUsuńTo też jest świetne, bardzo prawdziwe moim zdaniem. to trzeba xi pryznać. Shizuo tu mimo że zabił człowieka paradoksalnie zachoował jakąś ludzką twarz, jako słaby człowiek poddał się i skoczył chcąc zakończyć cierpienie. Wiem że próbował się usprawiedliwiać tym że spotka się z Hayato ale sam na końcu przyznał ze nie wytrzymałby i nie potrafił żyć z takim bólem.
Pomysł muszę przyznać dość nietypowy, spodobał mi się, naprawdę. Widać też w Shizuo jakąś taką sadystyczną nutkę w pewnych momentach. To też było genialne, ale generalnie mamy człowieka walczącego bezsilnie z czymś czego nie rozumie i cego nie może pokonać. A opisanie tego naprawdę świetnie ci wyszło. Genialnie zrobione są też te jakby głosy i powtarzające się mysli. Naprawdę masz za nie wielkiego plusa z mojej strony. Zdjęcie lasu, cóż ja uważam że wyszło znacznie lepiej niż gdybyś to opisała. tylko nie potrzebne moim zdaniem to pisanie rozumiem, że chciałaś wyjaśnić co to, ale osobiście uważam, że w tekście i tak to wyjaśniłaś a ten napis w tylko psuje całą niezwykłą skądinąd wizję. Tak od czysto kompozycyjnej strony -Trochę za szybko przeszłaś od rozpaczy po dowiedzeniu się prawdy do samego skoku, nie wiem może to przez długie zarysowanie sytuacji na początku, możne już bardzo chciałaś skończyć. Albo po prostu odbija się odbija osobiste zdanie, bo wolałabym inny koniec, to tez jest bardzo możliwe.
Um... przepraszam że mój komentarz wygląda trochę jak ocena albo krytyka ale... uważam że to naprawdę dobry one-shot i zasługuje na w pełni konstruktywną ocenę. Nie twierdzę że inne moje takie nie są ale w tym w tym jest coś co mnie do tego przyciąga. Bardzo mi się spodobało. Proszę nie odbierz moich uwag źle, w końcu to tylko drobne czysto techniczne sprawy, poza tym innym może to bardziej podobać.
No to chyba wszystko... a nie jeszcze coś Gdzie tu do 100 Shizusiów była niby Shizaya? Ani Shizuo nic nie czuł ani Izaya więcej niż w anime XD
A teraz już na serio kończę i mam nadzieję, że nie obrazisz się za moje uwagi.
Weny~!!!
Awwwwww ;3 Dziękuję za komentarz <3 Nie mam są co się gniewać! Właśnie bardzo dobrze że piszesz co Ci się nie podobało, bo wiem czego nie robić w kolejnych opowiadaniach!
UsuńBardzo dziękuję, naprawdę ^^
Cóż chciałam żeby to było coś całkiem innego, nietuzinkowego ;3 Chciałam właśnie pokazać, że Shizuo nie jest tak silny i także może się załamać, mimo wszystko jestem bardzo zadowolona z tego opowiadania ;3
Co do Shizay, musiałam dać napis, że to z drrr xD
Wielkie dzięki <3
Pozdrowionka Nanako <3
Zasadniczo nie powinnam teraz pisać tego komentarza, powinnam odłożyć to na później i zająć się pisaniem posta, ale komentarz jakoś bardziej mnie przekonuje x3 No co poradzić.
OdpowiedzUsuńDobra. Szczerze mówiąc, średnio mi się podobało. Nie twierdzę, że napisałabym lepiej, jednak no, nie muszę być piekarzem, żeby wiedzieć, że chleb mi nie smakuje ;3;
Ogółem pomysł mi się podoba, trochę kojarzy mi się z filmem "zderzenie ze śmiercią", bądź "koszmar minionego lata". Co prawda nikt zza grobu nie powraca, ale jednak mi się skojarzyło x3 Ale mało istotne~
Zaciekawiła mnie ta historia i ubolewam, że w niektórych miejscach jest tak skąpo opisana ;3; Niby 15stron, ale zauważ, że dużą część zajęły ci te powtarzające się/rozsypane myśli(które fajnie zgrały się z resztą tekstu). Wydaje mi się tylko, że za bardzo skupiłaś się na tych przebłyskach wspomnień Shizusia i przez to umknęła gdzieś reszta. Jak już trafnie zauważyła panienka Eio, większość opisów jest na zasadzie "przyszedł, zrobił, poszedł". Nie lubię czegoś takiego. Rozumiem, że pasowało ci to względem opowiadania, ale mnie, osobiście efekt i tak nie przekonuje ;/
I jeszcze co do samej postaci Shizuo. Jestem rozdarta, bo mam wrażenie, że po części zachowałaś charakter, a po części nie. Nie mogę sobie wyobrazić Shizuo jako samobójcę. Wiem, że chciałaś przedstawić go tutaj jako postać tragiczną, ale no nie. Zwyczajnie nie umiem sobie tego wyobrazić. Dla mnie Shizuo nie umiałby tego zrobić, ponieważ jest zbyt związany ze swoimi przyjaciółmi i bratem. Owszem, mógłby się załamać, popaść w depresję itp, ale nie wydaje mi się, żeby poszedł i skoczył...
Najlepiej z całego tekstu wyszło ci chyba to wtrącenie myśli Izayi pod koniec x3 Jakoś tak najbardziej mnie przekonało.
Czuję się tak źle, bo pierwszy komentarz na twoim blogu, a ja krytykuję ;<
Nie bierz tego za hejt, czy coś x3 Zdążyłam już popatrzeć na inne twoje prace i wiem, że stać cię na więcej, więc tym bardziej mi szkoda dobrego pomysłu.
Nieco chaotycznie mi wyszło, więc może tak dla sprostowania:
pomysł - 5/5 (za obrazki też plus ;3)
wykonanie - 3/5 (no bo opisy czasami wybrakowane ;3;)
shizaya - jebać, nie wszędzie musi być joji. Shizuo x Hayato, tak bardzo xD
Więc no ogółem nie było źle, ale mogło być lepiej ;3
Pozdrawiam i weny życzę + zaczynam cię stalkerować
Po pierwsze wielkie dzięki za komentarz ^^ Nareszcie ludzie zaczęli pisać i walić czy to krytyka czy co innego xDDDDDD
UsuńTak jak pisałam na początku, to opowiadanie miało być czymś zupełnie innym, czymś wywalonym w kosmos, zaznaczyłam że wywaliłam także Shizuo z kanonu xD
Co do jego tragicznej postaci, to chyba właśnie mi o to chodziło. Shizuo zawsze jest przedstawiany jako postać na której można polegać, ktoś kto nigdy się nie załamie. Jest jak żelazna ściana. A właśnie moim celem było pokazanie iż każdy, nawet on, może się załamać. To miała być sytuacja z której nie mógłby wyjść.
Tak skąpe opisywanie ;-; ;-; Przepraszam, ale nic na to nie poradzę xD Napisałam i zmieniać nie będę bo się nie podoba xDDDD Trzeba mieć klasę xD
Shizaya xD Koleżanka mi to teraz wytyka więc lecę pędem i zmieniam na xD
Cóż miałam taki pomysł i napisałam xD Nic nie poradzę, że się nie spodobało. Na przyszłość właśnie dzięki komentarzom będę wiedziała czego nie mam pisać xD
Mimo tej całej krytyki i wszystkiego to jestem dumna z tego opowiadania jak cholera xDDDD I niczego nie żałuję i to jest dla mnie najważniejsze :3
Dziękuję, że przeczytałaś <3 I liczę na dalsze komentarze xDDDD
Oł yeaaa <3 Nowy stalker <3 <3
Pozdrowionka Nanako
Przepraszam, ale... "Shizaya xD Koleżanka mi to teraz wytyka więc lecę pędem i zmieniam na xDCóż miałam taki pomysł i napisałam xD Nic nie poradzę, że się nie spodobało."
OdpowiedzUsuńChyba nie rozumiem. Wiem, że spamię, ale jak nie rozumiem czuję się dziwnie xP
"Koleżanka", chodzi o jakąś twoją znajomą, czy o mnie? x3 Pewnie prezentuję jakiś niski poziom dedukcji, ale kto pyta nie błądzi, prawda?
W każdym bądź razie ja nie pisałam o tej Shizayi z sarkazmem xD Ja po prostu mam taki... lekkoduszny sposób pisania o wielu rzeczach i może to wyglądać na czepialstwo, jednak serio nic nie mam do braku Shizayi. Uważam, że nie wszędzie musi być yaoi/shounen-ai. Poza tym Shizuo x Hayato mi pasuje xD
Pewnie, że będę komentować, skoro już czytam, czemu nie?
No i mam nadzieję, że się nie gniewasz za te kilka niepochlebnych słów. W sumie trochę mi to ciąży, bo to nie tak, że nie podobało mi się całkowicie, a mam wrażenie, że tak zostałam odebrana ;/ Dobra, mniejsza ^.- Nie zamulam już.
Miłej nocy~
xDDDD Koleżanka, chodziło mi o Haru-chan- autorkę bloga I'll never leave you.
UsuńTeż uważam, że nie wszędzie muszą być dzikie sexy i tym podobne xDDD
Pytaj o co tylko chcesz! <3
YeY <3 Dziękuję <3 <3
Oczywiście, że się nie gniewam! Bardzo się cieszę, że napisałaś komentarz i nie ważne jaki on jest! Kryrtkę przyjmuję na klatę i staram się pisać lepiej <3 Takie komentarze bardzo mi pomagają, więc naprawdę się nie zamartwiaj ^^
Pozdrowionka Nanako
Przeraziło mnie to...biedny Shizu-chan popełnił samobójstwo...to niedorzeczność~!! Shizu-chan jest silny i wgl, no ale to twoje opowiadanie i ty miałaś na to taki pogląd. Świetnie opowiedziane uczucia Shizu-chan'a i całej reszty.
OdpowiedzUsuńNie jestem dobra w pisaniu komentarzy. ;-;
Pozdrawiam i kolorowych