Miłego czytanka!
,,Wspomnienie Młodości "
W ciemnym zaułku, w dzielnicy Tokio zwanej Ikebukuro leżał chłopak. Na imię miał Orihara Izaya. Był on informatorem. Nie był on dobry ani czułym człowiekiem. Zrujnował życie tak wielu osobom, że nie sposób zliczyć. Nie był lubiany. W większości ludzi siał postrach, każdy bał się z nim zadzierać... Lecz był taki jeden człowiek... Nie bał się on jego władzy... Nienawidzili się nawzajem od pierwszego spotkania... On mały i zwinny on duży i silny. Chłopak był już u kresu swoich sił. Nigdy sobie nie wyobrażał, iż ktoś inny niż Shizuo Heiwajima mógł aż tak go poturbować... Wiele ludzi życzyło mu takiego losu. Bolesnej i samotnej śmierci. Lecz on nienawidzi się poddawać... Gdyby on tu był na pewno by mnie dobił. Przez te wszystkie lata starałem mu zniszczyć życie, a teraz w moich ostatnich momentach życia myślę właśnie o nim... Takie myśli chodziły mu po głowie... I to go najbardziej denerwowało... Czemu to właśnie on wypełni jego myśli? Tej odpowiedzi nie zna nikt. Nagle poczuł, że ktoś na niego patrzy. Resztkami sił otworzył oczy i zaniemówił. Przed nim stał nikt inny jak Shizuo. ,, I widzisz gdzie Cię zaprowadziło Twoje zachowanie, mendo. To przyjemność patrzeć na Ciebie w takim stanie" Powiedział chłodno do leżącego. ,, Na pewno teraz winszujesz.. Co?'' odpowiedział... ,, Zrób coś dla mnie, i mnie dobij" ,, dobić Cię?? Hahaha... O czym ty gadasz? Śmierć z mojej ręki to luksus... zasługujesz na taki los." ,,I może mi jeszcze powiesz, że będziesz na mnie tak przez cały czas na mnie patrzył? " ,, Będę tu siedział dopóki nie umrzesz. Izaya." ,,hahaha.. tak, to do Ciebie podobne" Zamilkli obaj, wpatrując się w siebie. Księżyc na niebie zaczęły przesłaniać ciemne chmury. Izaya z minuty na minutę tracił coraz więcej sił. Za to Shizuo sam nie był pewien swoich uczuć. Nie wiedział co ma zrobić, czy zostawić tu tego chłopaka na pastwę losu czy mu pomóc? Pomyślawszy o tym sam się skarcił, że nawet pomyślał o chęci pomocy tej mendzie. ,, Hahaha... Kto by pomyślał, że mój koniec nadejdzie w takim miejscu... w taki sposób..." ,,Nie boisz się śmierci?" Ich rozmowa toczyła się jak gdyby byli na piwie, a nie w środku nocy w ciemnym zaułku. ,, Ja? Bać się? Ja nie znam takiego uczucia jak strach! Cóż, ty zapewne za każdym razem kiedy myślisz o śmierci moczysz gatki..." Słysząc te słowa blondyn doskoczył do czerwonookiego i nachylił się nad nim. ,, Nie spodziewałem się tego... Nawet w obliczu zdechnięcia w takim miejscu, twoja morda jak zawsze niewyparzona" ,,Tak, tak... W końcu jestem mendą... Prawda? Jeśli już jestem mendą to chcę nią zostać do końca... Heh... Może byś już sobie poszedł? To trochę denerwujące... Nie musisz się bać! Nawet jeśli nie umrę do ranna i tak nikt mi nie pomoże..." ,,O to to się akurat nie martwię... Po prostu chcę widzieć jak cierpisz" Te słowa zatonęły w mrocznej ciszy i mroku nocy. Dwóch odwiecznych wrogów, stojących na przeciw siebie. Gdyby ludzie to zobaczyli, powiedzieliby, że to jakiś kabaret, bo to nie możliwe aby ta dwójka rozmawiała. Każdy z nich został pochłonięty przez wir swoich myśli. Nie wiedzieli co powiedzieć... Obaj zdali sobie sprawę, że to tak naprawdę jest pierwszy raz gdy rozmawiają na spokojnie. Nie znali się i nigdy nie planowali się lepiej poznać, lecz... Z biegiem czasu każdy z nich zaczął odczuwać potrzebę powiedzenia czegoś bardzo wstydliwego a zarazem pięknego. Dla Izayi uczucie było to nowe, nigdy się tak nie czuł. Nie chciał TEGO czuć. Za to Shizuo znał to uczucie i bardzo mu się to nie podobało... Nim się obejrzeli, koło uliczki zaczęli przechodzić pojedynczy ludzie. Niebo zaczęły rozjaśniać promyki słońca, które odgoniły ciemne chmury. Orihara zaczął odczuwać coraz potężniejszy ból, nie tylko w okolicy rany na brzuchu ale na całym ciele, które stało się bardzo ociężałe. Oczy zaczęły mu się powoli zamykać gdy Shizuo wstał i zrobił coś czego się nie spodziewał. Wzią go na ręce i ruszył w kierunku schodów pożarowych. Jego ruchy były bardzo delikatne, jakby bał się, że skrzywdzi jego i tak już pokiereszowane ciało. ,, Co ty wyrabiasz, kretynie??!!" Krzyknął ,, Czy ty aby powiedziałeś, że będziesz patrzył jak umieram?!" Denerwowało go to, że nie odzywał się ani słowem, po prostu szedł przed siebie. Dopiero teraz Heiwajima zdał sobie sprawę jakie kruche i wychudzone jest ciało informatora. Bał się choćby na chwilę wypuścić chłopaka ze swych ramion. Gdy weszli na dach budynku, ich oczom ukazał się piękny widok wschodzącego słońca na tle miasta. Shizuo ostrożnie posadził na ziemi i usiadł przed nim. ,, O co Ci chodzi?! Po coś mnie tu przywlekł idioto?! Dałbyś mi przynajmniej umrzeć w spokoju! Ty dur.." Nie dokończył zdania ponieważ Shizuo zatkał jego usta swoimi. Usta bruneta były suche i twarde, ale blondynowi to nie przeszkadzało. Shizuo ostrożnie objął ciało drugiego i przytulił go do siebie, nie przestając się całować. Robili to tak długo aż zabrakło im tchu. Izaya kompletnie zapomniał o swoich ranach. Ból już mu dłużej nie przeszkadzał. Teraz liczył się tylko Heiwajima. Nic innego w tej chwili nie miało znaczenia. Oboje tak myśleli. ,, Nie przyniosłem Ciebie tutaj, żeby Cię uratować...nie to było moim zamiarem... Po prostu... Chciałem Ci coś powiedzieć..." ,,Heh... czy ty do cholery zdajesz sobie sprawę, że w każdej chwili mogę wykitować?? Nie wahaj się tylko powiedz to co chcesz i przynajmniej pozwól mi w spokoju umrzeć..." ,, Z-zamknij się!'' Na jego twarzy pojawił się słodki rumieniec. Shizuo wziął głęboki oddech, dał Izayi szybkiego całusa i wykrztusił coś czego Orihara nigdy nie spodziewał się od niego usłyszeć. Te dwa słowa, które usłyszał sprawiły, że w jego gardle znalazła się wielka gula, a w oczach pojawiły się łzy. Sam nie wiedział czy to były łzy szczęścia czy smutku... Wyglądało to naprawdę pięknie. Na tle wschodzącego słońca, brzmiało to jeszcze piękniej. ,, Izaya, jesteś naprawdę durnym i dziwnym człowiekiem, masz wiele wad i zero zalet... Zrujnowałeś mi życie nie jeden i nie dwa razy... Ale... Kocham cię... Z wielką chęcią, wziąłbym Cię na ramiona i szybko zaniósł do szpitala. Zrobiłbym wszystko żeby Cię uratowali... Ale tego nie zrobię. Nie mogę... nie potrafię... Wiem, że to samolubne, ale chcę zostać ostatnią osobą którą zapamiętasz i o której będziesz teraz myślał. W tych ostatnich chwilach razem, chcę Ci pokazać co do Ciebie czuję... Więc proszę... pozwól mi" Złote oczy chłopaka świeciły jasnym światłem, jak gdyby przeszywały go na wylot. Pod wpływem tego spojrzenia, nie potrafił się ruszyć, czy odezwać. Tak, to takiego spojrzenia zawsze pragnął. Czuł się spełniony. Cała jego irytacja i złość, która towarzyszyła mu przez całe życie wyparowała w jednej sekundzie. Nigdy nie czuł się tak szczęśliwy, ale zarazem zakłopotany i zawstydzony. Wykonał lekkie skinienie głową, na co na twarzy blondyna zakwitł wielki uśmiech. Objął go mocno, siedzieli tak prze chwilę, gdy Izaya postanowił zrobić pierwszy krok. powoli się uniósł, starając się przy tej czynności nie nadwyrężyć swojego ciała, dał mu głębokiego i romantycznego całusa w usta. Shizuo, którego strasznie zdziwiło zachowanie drugiego nie wiedział co zrobić. Nie chciał pogorszyć jego stanu ale... Musiał to przyznać. Pragnął go. Tu. Teraz. W miejscu gdzie nikt ich nie zobaczy. ,,Zrobisz coś w końcu?'' Zapytał lekko zmieszany. ,, Już się robi" Powiedział a twarz czerwonookiego zrobiła się cała czerwona. Blondyn nachylił się nad brunetem i odczekał chwilkę. Spragnieni siebie nawzajem zwarli się w namiętnym pocałunku. Obydwoje walczyli o władzę. Niestety Izaya był za słaby, Shizuo przeją inicjatywę bez mniejszego wysiłku. Zdyszani oderwali się od siebie. Ich ciała były rozpalone jak jeszcze nigdy. Heiwajima zaczął powoli gładzić i całować ciało bruneta. Całował go w szyję brzuch i zawracał. Ręce bez cienia wahania ściągnęły koszulkę i spodnie. Z siebie też zrzucił ubrania. Zostali tylko w bokserkach. Jego usta schodził coraz niżej i niżej. Palce powoli wsadził za bokserki i ściągnął je jednym ruchem. Jego oczom ukazała się męskość chłopaka. Spojrzał mu w twarz... Zdziwiła go bardzo reakcja chłopaka. Jego oddech był szybki i płytki a policzki zaczerwienione. Zdał sobie sprawę, że nigdy go takiego nie widział. Powoli i delikatnie dotknął go w najczulszy punkt. Jego oddech przyśpieszył... ,, I-idioto! N-nie dotykaj tam! " ,,Nie dotykaj? Zaprzeczasz samemu sobie. A teraz nie przerywaj." Jego ręce zaczęły się szybciej poruszać. Czuł, że zbliża się do finału. Próbował go powstrzymać, lecz teraz Heiwajima był nie do powstrzymania. ,, Shizu-chan... Przestań... Ja... zaraz..." Nie potrafił dokończyć. Doszedł. Przyjemność, której doznał zamroczyła go. Shizuo nachylił się nad nim i jednym sprawnym ruchem wszedł w niego. Ich jęki rozchodziły się na połowę miasta. Izaya czuł, że już długo nie wytrzyma. Przy życiu trzymała go już tylko chęć pobycia chwili dłużej z tą osobą. Izaya nie wiedział czy to miłość, w końcu nigdy takiego uczucia nie doznał. Wiedział jedno, nigdy nie był tak szczęśliwy. Oboje doszli w tym samym momencie. Opadli na siebie, zmęczeni, ich oddechy i bicie serca jak i ciała stały się jednym. Połączeni w intymnym uścisku w ostatnich chwilach razem. ,,Shizu-chan... ja... kocham...cie... proszę...nie...zapomnij...o...mnie" Powiedział to resztkami swoich sił. Po tym lekko pocałował blondyna w czoło, pogłaskał go po policzku i z uśmiechem na twarzy odszedł w miejsce gdzie nie zazna więcej bólu i samotności. ,,I-izaya?" Zapytał roztrzęsiony.,, To nie może być prawda!? Zgrywasz się prawda? Nie możesz tak po prostu umrzeć po powiedzeniu takich słów! Obudź się! Wiem co mówiłem, że nie uratuję Cię, ale to..! IZAYA!!!!!" Przytulił do siebie zimne już ciało chłopaka i zaczął płakać wymawiając imię swojego kochanka. Nigdy nie spodziewał się tego, że będzie tak tęsknił... nie, żałował tego, iż mu nie pomógł... Smutek jakiego jeszcze nigdy nie zaznał rozlał się po jego całym ciele. Po paru minutach otarł łzy, i zamknął mu oczy. ,, Też Cię kocham... Tak cholernie Cię kocham...."Szybko zarzucił na siebie i martwego już Izayę ubrania. Podniósł jego ciało i stanął na krawędzi budynku na którym się kochali. Popatrzył na słońce i uśmiechnął się. Nie wiedział co robić... Był na rozdrożu. Jakaś część jego ciała rwała się do tego żeby skoczyć... Jednak nie zamierzał tak umierać. Postanowił zatrzymać w swoim sercu to co się wydarzyło. Wiedział, że on chciał aby wszyscy myśleli, że pozostali wrogami do końca życia. Spełni te życzenie. Izaya Orihara zmarł 13 czerwca o godzinie 8:17. Shizuo tak właśnie wspomina swoją młodość. Wszystkie dobre i złe chwile przeżywał z nim. Niczego co zrobił nie żałował. Ułożył sobie życie z piękną kobietą miał gromadkę dzieci. A w tym małego chłopczyka o imieniu Izaya. Co roku odwiedzał grób kochanka. Wspominał ten dzień w rocznicę śmierci. Wszystkie wspomnienia związane z nim byłe w głębi jego serca. Niedostępne dla nikogo innego prócz samego siebie. Spełnił jego życzenie, nie zapomniał i nie zamierzał zapomnieć.
Dobra. Jak widać wyszedł z tego dramacik... Ogólnie to pierwszy raz piszę w narracji 3 os i nie wiem jak wyszło więc proszę o komentarze Sorki, że tak długo nic nie dodawałam, ale nie miałam pomysłu... TT.TT
Pozdrowionka Nanako
O jaaa <3 Aż poczułam to ukłucie w sercu i zaraz bym się pewnie rozryczała.. Smutne :C I powiem Ci, że początek mas taki sam jaki ja sobie kiedyś wymyśliłam XDD Ale gratuluję pomysłu *__* Pięknie Ci wyszło <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Waaa.... Dzięki :D Cieszę się, że Ci się podobało ;) Nie ma to jak podobne myślenie :D hihihi...
UsuńPozdrowionka!!
Ei nie skomentowalam ;-; lol wrócę i dojebie cos xD
OdpowiedzUsuńHahahaha :D Masz czas... :D I tak zobaczę go dopiero w niedzielę.... :( Buuu :D:D
UsuńDotarłam xD nareszcie lol ile mi to zajęło ;-; wybacz
OdpowiedzUsuńPobawie sie w edytora, dawno tego nie robiłam xD
Nie był ani dobryM, ani czułym człowiekiem. No to prawda D: chociaż nad jego dobrocią mozna by spekulować. On nie jest zły do szpiku kości. On pomaga (jak mu sie chce, jak ma w tym interes, jak sie nudzi) ale w taki inny, swój specyficzny sposób ^^". Nie jest to jakaś wybitna pomoc która pomaga faktycznie, on tak jakby pokazuje możliwości jakie osoba moze wykorzystać do poradzenia sobie z problemem. Heh lol dobra nie bd sie rozpisywać nad jego dobrocią bo szkoda komentarza xD moge pogadać o tym na gg heuhue
"starałem mu zniszczyć życie," starałem się
Ile przeciwników brakuje D:
"Czemu to właśnie on wypełni jego myśli" wypełniał
Fajna narracji tu jest. Taka inna. Klimatyczna.
Ow Shizuo wkracza. Ty tak dobrze oddajesz charakter Shizuo, on dostaje kwestie, które faktycznie mógłby powiedzieć a to wielki +
"Resztkami sił otworzył oczy i zaniemówił." No w sumie i tak sie nie odzywal wiec niezle musiało go zatkac, skoro zaniemowil będąc cicho xDD wiem czepiam sie D:
"dobić Cię?? Hahaha... O czym ty gadasz? Śmierć z mojej ręki to luksus... zasługujesz na taki los." To zdanie(?) jest swietne. Serio, wyszło ci. Aż czuć ta wyższość Shizu-chana nad Izaya w tym momencie ;w;
"Pomyślawszy o tym sam się skarcił, że nawet pomyślał o chęci pomocy tej mendzie." Masło maślane maślane masło lol
"Dwóch odwiecznych wrogów, stojących na przeciw siebie." W sumie to Izaya to leżał pograzony w agonii. No, chyba ze to tak metaforycznie napisane to spoko, nie czepiam sie.
"Shizuo ostrożnie posadził na ziemi i usiadł przed nim." Kwiatki posadził C:
Rany rany mam w głowie taki kadr jak z jakiegoś Doujina jak oni na ten dach wchodzą a tam wschód słońca *^* takie to obrazowe
"Na jego twarzy pojawił się słodki rumieniec" awww ;w;
Jakie romantyczne wyznanie :q
Monolog Shizusia jest taki kochany ♥ awuawuawu
Moje odczucie do tego całego shota jest takie, ze gdyby Izaya faktycznie znalazlby sie w takiej sytuacji, a Shizuo sie na niego natknął, to ich spotkanie wyglądałaby tak albo przynajmniej podobnie. Shizuo zawsze chciał śmierci Izayi i zapewne nie pognalby z nim do szpitala. Tak wiec jak najbardziej to opo jest realistyczne. Jak na realia Durarary oczywiście >_>
"Pod wpływem tego spojrzenia, nie potrafił się ruszyć, czy odezwać. " mysle ze to raczej wina ran na brzuchu i ciele ale spoko Izaya, tak se to tłumacz xD
"W miejscu gdzie nikt ich nie zobaczy. " kurwa na dachu xDDDD pozdrawiaja mieszkańcy bloków
Wyruchal go na smierć xDDDD ja wiem wiem dramat i tak dalej ale nie mogłam sie powstrzymać.
A teraz płaczmy T^T
Wszystkie dobre i złe chwile przeżywał z nim" a raczej wszystkie złe i jedna dobrą D: rany smutno mi
Izaya Orihara zmarł 13 czerwca o godzinie 8:17 [*]
A w tym małego chłopczyka o imieniu Izaya.♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Rany czajcie dzieci Shizuo. Jakie to silne pokolenie będzie ;-;
TT___TT smutne, ale bardzo mi sie podobało, 3osobowka bardzo spoko ci wyszla.Tylko te przecinki ;_________; przydałyby sie
Poza tym to super i jak już mówiłam, gdyby Izaya umierał i Shizuo go spotkał w takim momencie, ta sytuacja mogłaby tak wyglądać.
Dobry oneshot, Shizayowy fandom potrzebuje takich rzeczy xDD
Pozdro + czekam na babeczki *~*
Hahaha :D Dzięki:D Normalnie się rumienię :D Nienawidzę przecinków :/ One są beee... Fajnie, że Ci się podobało :D
UsuńDostaniesz te swoje babeczki ^^.
Pozdrowionka!!
Twoje one-shoty . *-*... Boskie ! xd
OdpowiedzUsuńDlaczego wszyscy kochają pisać w swoich one-shot'ach lub opowiadaniach, że Izaya jest pobity/zgwałcony/umiera . :-: Nie mogę noo...
Wait... SHIZUO...GROMADKA...DZIECI...KOBIETA... ?!
Nie, tylko nie to . >o<
Shizu-chan no wiesz ? ;_; Żeby z kobietą .? ! -.-"
A Izuś patrzy na Ciebie z boku/góry/dołu ... ;-;
*-*
Hahahahaha :D
UsuńCieszę się, że się podoba xD
No.. sama nie wiem... Bo to tak pasuje.... Myślisz, że Izaya by się tak łatwo dał? Bo ja nie xD
TT.TT... Wiem to smutne, ale miałam zrobić, że taki przystojniak zostanie sam??? No co ty xD Takie ciacha jak on mają branie i to nie małe xD
Emm... przepraszam którędy do przycisku "zablokuj stronę"
OdpowiedzUsuńNie no dobra żartuję ale po TYM co przeczytałam... nie wiem czy mam płakać z zażenowania że w każdy z takich "opowiadań" Izaya jest gwałcony przez Shizuo czy uśmiechać się bo to "opowiadanie" jest po prostu wspaniałe pomijając to że Izaya jest pobity,zgwałcony i martwy
Ja bym dała mniej gwałcenia ale ja się nie znam >.<
Hahahahaha.... O matko...
UsuńSzczerze to nie miało wyjść na gwałt... >.< Hmmmm.... Teraz nie wiem co myśleć, bo wydawało mi się że właśnie Shizuo nie zgwałcił Izayi :D
< Dopiero teraz spojrzałam na datę... :/ Sorki, że tak późno odpisuję ale przez prawie całe wakacje jestem na wyjazdach i nie za bardzo mam czas zobaczyć co się dzieje na blogu :/ ;/...>
Ale dobra, cieszę się, że się podoba mimo pobicia, gwałtu i śmierci :D
Pozdrowionka, Nanako!
Bardzo mi się podobało.
OdpowiedzUsuńŚcisnęło za serce, oczy się zaszkliły.
Co jak co, ale wywołać takie emocje u czytelnika to naprawdę niezwykły talent.
Dodatkowo ja sama gustuję w takich opowiadaniach - kończących się śmiercią jednego z głównych bohaterów... Dramat i tragedia, uwielbiam :3
Co do bloga - pobuszuję tu jeszcze trochę, ale później ^o^
Sakurishi
(coś się chrzani z moją pocztą na gmail, dlatego muszę komentować z anonima xD)
Omg... :D Dziękuję bardzo! ^^
UsuńCieszę się, że się podobało :D
Cóż nie ma za wiele do buszowania, bo niestety ale mam taki zapie*rz w szkole, że nie wyrabiam z pisaniem i mam pauzę... ;_; Niestety...
Pozdrawiam, Nanako
Mam to na swoim gruchocie, potocznie zwanym telefonem. Czytam przynajmniej raz w tygodniu i zdarza mi się uronić łezki. Piękne. Ale !WOW! Shizu się ustatkował. Ochajtał. I miał dzieci! Zazdroszczę kobiecie.
OdpowiedzUsuńChcę więcej takich
WIĘCEJ! rozumiesz, skarbie?
No to weny i szerz gejozę
Buu~!! Nie lubię dramatów ;-; Co nie oznacza, że mi się to nie podobało. Wręcz przeciwnie, było świetne i...matko boska...pierwszy raz przy jakimkolwiek...powtarzam JAKIMKOLWIEK opowiadaniu, ZASZKLIŁY mi się oczy o.o Tyle razy czytałam podobne opowiadania o śmierci i tak dalej, ale...to jest po prostu niesamowite. Ja wredna suka bez uczuć, prawie się właśnie popłakałam lul *o*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
21 year old Account Executive Florence Rewcastle, hailing from Westmount enjoys watching movies like Funny Bones and Rappelling. Took a trip to Town Hall and Roland on the Marketplace of Bremen and drives a Alfa Romeo 8C 2900B Pinin Farina Cabriolet. opis
OdpowiedzUsuń