wtorek, 30 kwietnia 2013

Tajemnice mieszkańców Ikebukuro Rozdział 7 ( Shizaya )

Hejo!! Jak widać późno, ale w terminie! Ghi... No dobra... Wyszło z tego "przemyślenia Shizuo" :3 Rozdział ogólnie w moich myślach był o wiele dłuższy ale to tylko w mojej głowie :D Skapujcie... Przy pisaniu poprzedniego napisałam takie zdanie " Zacisnąłem pięści w pięści "... Jak Haru to przeczytała to myślałam, że mi tu zaraz padnie... Tak samo było " Orohara " zamiast Orihara :D No dobra... Rozdział raczej nie jest taki zły :D Jest to rozdział, w którym uczucia Shizuo w stosunku do Izayi całkowicie się zmieniają... Mam nadzieję, że ten przeskok Was nie zaskoczy tak bardzo :D
Zapraszam do czytanka!











Shizuo ( około godziny 3-4 w nocy )



- Celty... - Ktoś blisko mnie westchnął... Czy to ze zmęczenia czy z oburzenia? Nie mam pojęcia... - Wszystko z nim w porządku. Przychodził do mnie z gorszymi ranami... Nie ma co się martwić! Odpocznie 2-3 dni i będzie dobrze! Przecież to Shizuo! Jednak... Bardziej martwi mnie zachowanie Izayi... Nie potrafię uwierzyć, że mógł coś takiego zrobić! Uhhh... W dodatku nie odbiera telefonu! Naprawdę nie wiem co robić... - Shinra? Co on taki załamany? Nie powinien tryskać zdrowiem i energią?? hmmm... Dziwne... Czemu czuję się taki ociężały? Jeśli się nie mylę ktoś jeszcze jest w tym pokoju, ale w ogóle nie wydaje żadnych dźwięków... Czyżby Celty?.. Lekko poruszyłem rękoma i postarałem się zgiąć nogi. Dziwne uczucie, ale nie wkurzające... Tylko jakoś tak ciasno. Walić to... Co ja baba jestem, że tak delikatnie się ze sobą obchodzę? Szybko otworzyłem oczy i gwałtownie uniosłem się do pozycji siedzącej. Niespodziewanie zaczęło mi się kręcić w głowie, a przed oczami pojawiły się mroczki. Co się dzieje?!

- Shizuo?! Co ty wyrabiasz?! Kładź się z powrotem! Ojjj... A tyle się napracowałem przy tych szwach! Teraz muszę zaczynać od początku! - Podszedł do mnie i lekko puknął mnie w głowę i zmusił do tego abym się położył...

- Shinra... Spoko, nic mi nie jest! - Powiedziałem spoglądając na kolegę.

- Nic... Ci... Nie... Jest?! Człowieku! Prawie mi się wykrwawiłeś! I ty mi mówisz, że nic Ci nie jest?! Czy ty wiesz jak ja się o Ciebie martwiłem? - Powiedział załamując ręce. Wygląda jak pół dupy zza krzaka...

- Spałeś przez prawie dobę!... Tak przy okazji, co zaszło między Tobą a Izayą... Jak ostatni raz Was widziałem świetnie się dogadywaliście! Jak na wasze standardy. -  W jego oczach znów pojawił się ten dziwny błysk. Automatycznie zaczął zmieniać bandaże, które zostały już całkowicie przemoczone moją krwią... Ale co on ma na myśli i skąd ta rana do cholery?!

- Jestem pod wielkim wrażeniem! Nie spodziewałem się, że będziesz taki spokojny! - powiedział z wyraźną radochą na twarzy... Normalnie jak napaleniec, który właśnie zobaczył dziwkę przy drodze...

- Co masz na myś... !!!! O, kurwa.... - Nagły ból głowy spadł na mnie jak grom z nieba... Wszystkie wydarzenia wczorajszego wieczoru zaczęły odżywać we mnie na nowo. Machinalnie zacisnąłem ręce w pięści. Gdyby nie to, że moje ciało jest zmęczone i mogłoby nie wytrzymać kolejnego napadu furii, zapewne rozwaliłbym ten pokój...

- Shinra.- Mój poważny, ale spokojny ton bardzo go zdziwił... - Nie gniewaj się, ale kiedy rany się zagoją, pójdę i...- wziąłem głęboki oddech- ZAJEBIĘ TEGO GNOJA!!!!!! - Wykrzyknąłem. Moje ręce mimowolnie zacisnęły się na stole operacyjnym i zrobiły niemałe wgniecenia. Doktorek jak oparzony odskoczył ode mnie w pośpiechu szukając czegoś czym mógłby się obronić, jednak po krótkiej chwili zorientował się, że w starciu ze mną nic nie przetrwa... Po chwili zastanowienia, zdecydował się na odejście w pozornie bezpieczną odległość, czyli do kąta.

- Ej! Shinra! Wyluzuj! To tylko takie małe podkreślenie moich słów! -  Spojrzał na mnie z ukosa, ale uwierzył od razu...

- Shizuuooo~! - Jęknął - To był mój nowy stół! Czy ty wiesz jaki on jest drogi? W dodatku to był prezent od Ceeelty...! - Zaczął tupać....

- No przepraszam, no... Nie zachowuj się jak baba! Bądź facetem!

- Jaka znowu baba! To tylko dlatego,  że to prezent od niej! To ty się jakoś dziwnie zachowujesz! Odkąd się obudziłeś... - uśmiechnąłem się do siebie szczerząc zęby jak jakiś debil. Nie wiem czemu, ale nie jestem zły... Tak, to straszne... Ten jebus posłał mnie na deski, a ja się szczerzę! Kurwa.... Może to dlatego, że zobaczyłem jego inną stronę? To tylko mały kawałek jego prawdziwej osobowości, ale... Mi to wystarcza... Nie potrafię zapomnieć jego wyrazu twarzy, gdy zobaczył co mi zrobił... Nie mam kompletnego pojęcia dlaczego to zrobił, ale wiem, że tego nie chciał... W tamtym momencie, gdyby naprawdę chciał mnie zabić, zrobiłby to z łatwością... Byłem strasznie słaby, mógł mnie powalić nie używając na to za wiele siły... Pozbycie się dowodów nie byłoby dla niego problemem... Nie jestem super mądry, czy coś, nie dorównuję także tej mendzie intelektem, ale znam go już za długo żeby się nabrać na taką sztuczkę... Jedyne pytanie, które nie daje mi spokoju to: dlaczego? Dlaczego bezduszny informator zrobiłby coś takiego? Tyle razy próbowaliśmy się pozabijać, a wczoraj nadarzyła mu się idealna okazja żeby mnie zatłuc! Więc dlaczego?!

- Shiuzo? Czy coś Cię trapi? Chcesz o tym pogadać? - podniosłem powieki i zobaczyłem dwie osoby pochylające się nade mną. Celty i Shinra...

- Nie... Gadałeś z Oriharą? - zapytałem bez żadnych ogródek. Nigdy nie podejrzewałem, że będę się NIM przejmował, a co dopiero martwił! Mam co do tego złe przeczucia... Kurwa! Jestem pojebany... Muszę zapomnieć o tym uczuciu. Zdusić je w zarodku póki jeszcze mam szansę... Właśnie! O czym ja w ogóle myślę! Nie mam zamiaru pomagać tej mendzie! Zamierzam skopać mu dupę tak, że już nigdy na niej wygodnie nie usiądzie.

- Z-z Izayą? N-nie n-no co ty! - Shinra to naprawdę kiepski kłamca...

- Shinra! Pytam się na poważnie!

- [ Nie ma z nim kontaktu. Dzwoniliśmy do niego, ale żadnego odzewu... W końcu Shinra tak się zdenerwował, że kazał mi to sprawdzić, bo sam był zajęty Tobą... Nie byłam chętna, ponieważ jak zobaczyłam co Ci zrobił, miałam ochotę Go poszatkować... Wracając do tematu. W jego mieszkaniu nie było żywego ducha. Co dziwniejsze, meble zostały pozakrywane, na półkach nie było ani jednej książki... Wszystko co należało do Izayi zniknęło... Tak, jakby wyjechał. Po powrocie skontaktowaliśmy się z jego sekretarką Namie... Powiedziała, że nieszczególnie obchodzi ją to, co się z nim stanie, ale powiedziała, że wydarzyło się coś dziwnego. Ten wredny człowiek, który nie dawał jej urlopu nawet w czasie choroby, dał jej urlop na okres nieokreślony! Na razie niczego więcej nie wiemy. ] - Co? Że co, do cholery jasnej?!

- Celtyy~! Dlaczego mu powiedziałaś? - Na odpowiedź, walnęła go w głowę i zaczęła coś pisać na swoim tablecie. Niestety nie zauważyłem tego, co napisała, ponieważ doktorek mi zasłonił. Kiedy się odwrócił, jego oczy z niewiadomego  powodu lśniły, a na twarzy pojawił się szeroki banan... Co ona mu tam napisała? Hmmm, tak po krótkim zastanowieniu wolę nie wiedzieć...

- Nieważne... Dzięki... Jak długo muszę tu jeszcze siedzieć?

- Jak długo? Około 3-4 dni... Bo, bla bla blablabla blabla bla...- I tak niczego nie rozumiem z tej jego całej lekarskiej gadki, więc po co mam Go słuchać?? Zapewne zaczął mówić coś o tym jakie to te rany są niebezpieczne i te swoje wywody o tym żebym się nie przemęczał... Mówi to wszystko po to, żeby utrzymać mnie jak najdłużej w łóżku...

- Hahaha.... Tak... Oczywiście - Przerwałem mu w połowie zdania. Nie zważając na jego protesty, wyskoczyłem z łóżka.

- Shizuo... - Zakrył sobie oczy dłonią- Ubierz coś, proooszęęę~ Celty tu jest! - Dopiero w tedy zorientowałem się, że jestem bez gaci... Uppsss... Shinra szybko rzucił mi prześcieradło, żebym się owinął.

- Dlaczego mnie rozebrałeś? Przecież ranę miałem na brzuchu... No wiesz, nie mam nic przeciwko, ale ja nie jestem homo, ani nic... - Ale zaskoczenie! Myślałem, że kręci z Celty, a tu coś takiego! Mam nadzieję, że nic się nie wydarzyło. Spojrzałem na niego. Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby ktoś spiekł takiego raka! Nawet w tedy, gdy Izaya nas wykiwał i weszliśmy  nadzy do damskiej łaźni...

-  O-oczym t-ty gadasz do cholewki! Nie jestem gejem! Jedyną osobą, którą kocham jest Celty!

- Aha! Więc przepraszam za pomyłkę! - Ejj... Czy on przed chwilą nie powiedział, że.... Kocha Celty! Wiedziałem już o tym od dawna, ale nie sądziłem, że już jej powiedział! Teraz to już burak na maxa!

- Ja... No, tego.... Hmmm - Strasznie się zmieszał... Więc to oznacza, że teraz wszystko wygadał... Co za gość, nie dziwię się, że do teraz jest prawiczkiem... Ale teraz mam dobrą okazję na ucieczkę!

- To ja Was zostawiam samych! Jak coś będę wiedział to dam Wam znać! Albo i nie? Cze! - Szybko wybiegłem, zabierając po drodze swoje ubrania. I zostawiłem ich w tej niezwykle krępującej sytuacji.

- S-shizuo! Czekaj! Nie zostawiaj mnie tak samego! - Jeszcze to zdążyłem usłyszeć... Haha... Ta jasne... Sorki stary, ale Celty mnie nie kręci i nie mam ochoty na trójkącik, a poza tym, mam ważniejsze sprawy do roboty! Szybko się ubrałem, uważając na nowe bandaże i wyszedłem z ich mieszkania. Kiedy tylko zostałem sam, moją głowę zaczął wypełniać nikt inny jak Izaya Orihara... Nawet powietrze letniego wieczoru nie zdołało oczyścić mojego umysłu... Przystanąłem i nie wiem czemu, ale z całej siły walnąłem ręką w ścianę jakiegoś bloku...

- Co się ze mną dzieje do cholery! - Wykrzyknąłem w miasto. Czemu tak się martwię?! Już podczas rozmowy z doktorkiem to czułem. Kompletnie mi się to nie podoba, zwłaszcza dlatego, iż wiem kogo to uczucie to dotyczy... Kurwa!

Nie myślałem gdzie biegnę.

Nie za bardzo mnie to obchodziło.

Czas leciał jak gdyby spowolniony.

A ja? Biegłem ile sił w nogach mijając zdziwionych ludzi.

Tak dobrze znana mi droga... Tyle razy, goniłem nią tą mendę.

Zawsze w tym samym celu.

Żeby zabić. Lecz teraz, gdy moje uczucia nie są stabilne w stosunku do niego, nie wiem czy biegnę tam by go zabić, czy przytulić... Już niczego nie pojmuję, niczego nie wiem... Tak samo o co w tym wszystkim chodzi?  Uczeń liceum psychopatą, który chce go zabić... To nie ma sensu... Nawet sam Izaya nie mógłby zatuszować tak ważnych informacji, na temat zabójstwa... Kto by uwierzył, że informator, który już setki razy pomagał policji, bez powodu pobiegł i zamordował rodzinę narzeczonej swojego wspólnika... Jeśli nawet, nie zostawiłby nikogo przy życiu, a już na pewno nie pozwoliłby napisać półmartwemu człowiekowi listu pożegnalnego! Nikt na tym świecie nie jest tak tępy! Orihara jest inteligentny... Mikado musi być naprawdę tępy, żeby czegoś takiego nie zauważyć ! Może jest jakiś inny powód? Kto wie...

Nim się obejrzałem, stałem przed mieszkaniem Izayi. W głowie mam kompletny mętlik... Jeszcze nigdy nie byłem taki rozdarty! Zmieniam się... Nie za bardzo mi się to podoba... Ja pierdolę! Idę stąd...  Może powinienem pójść i napić się jakiejś, dobrej, mocnej sake? Hmmm... Jeśli teraz sobie pójdę to jestem pewny, że wrócę tu po pijaku... Tylko sprawdzę... Tylko jak ja tam wejdę? A co się będę! Kopniakiem wyważyłem drzwi i wszedłem do środka. Celty mówiła prawdę... To mieszkanie było puste i zimne, ale tylko w odczuciu, tak naprawdę było tu wiele książek, wazonów i innych rzeczy, a teraz... Nie ma tu niczego oprócz mebli! Co się dzieje!? Porozglądałem się jeszcze trochę po pokojach, ale wszędzie było tak samo... Prześcieradła ponarzucane na meble, aby się nie zakurzyły... Nic oprócz tego... Teraz, gdy sam stałem pośrodku tego ciemnego mieszkania, nie wiedząc co się dzieje poczułem dziwną pustkę... Czyżbym na coś liczył, biegnąc tutaj? Na to, że kiedy wyważę drzwi zobaczę Go siedzącego za swoim biurkiem z tym ironicznym uśmieszkiem? Heh... Złapałem się za głowę i ukląkłem. Spojrzałem na niebo przez wielką szybę, gdzie ostatnie promyki słońca zostały zakryte ciemnymi, burzowymi chmurami...

Coś się szykuje, coś naprawdę wielkiego, a ja nie mam na to wpływu...

Muszę zaakceptować to co czuję...

Nie mogę się temu sprzeciwić.

Już nie mam siły...

Izaya! Gdzie jesteś do cholery!?



Okkej! Więc tak... Uczucia Shizuo się ujawniły! Tak, nareszcie! {Tak z innej beczki... Nareszcie majówka no nie? :D Ja wyjeżdżam się odstresować od mojego niestresowego życia :D A Wy?}I takie info... Bo mnie raczej nie będzie za tydzień ponieważ będę na wyjeździe, więc rozdział zostanie dodany z opóźnieniem albo przed tym piątkiem :D Mam jeszcze do Was takie małe pytanko...
Czy te piosenki, które dodaję do opowiadań pasują Wam, czy przeszkadzają, bo nie wiem... :D Mogą być czy nie, o to mi chodzi :D
No dobra... Mam nadzieję, że się podobało :D
Pozdrowionka Nanako!

piątek, 26 kwietnia 2013

Tajemnice mieszkańców Ikebukuro ( Shizaya ) Rozdział 6!

Siemka!! Szlaban skończony! OŁŁ JEEE! Przepraszam, że tak długo to trwało.... Szybko to dokończyłam :D Jak sami zauważycie akcja zbliża się do momentu kulminacyjnego!!! W końcu coś się zaczyna dziać!!! Włączam najwyższe obroty < Ciekawe czy przy moim IQ coś takiego jest możliwe > i zaczynam pisać 6 rozdział bo mam wenę :D Powiem tylko, że starałam się przy Izayi, ale chyba i tak jest gorszy niż był przedtem... ;_; I przepraszam, ale wydaje mi się, że jakiś taki krótki ten rozdział wyszedł :/  Ale za to, że jest taki krótki zajebiście się wysilę i we wtorek dodam 7 rozdział! Więc wybaczcie mnie biednej! Dodaję to też dlatego, że nie chcę abyście czekali tak długo i zechciałam też pokazać, że żyję! :D :D
 Dobra... Nie zapycham moim bezsensownym gadaniem... :3  Zapraszam do czytanka!!



                                                                ~ Po Poprawce ~



                                                                                         





Shizuo

Nie potrafię nad sobą zapanować. Już dawno nie byłem tak rozdrażniony. Oczywiście to nie moja wina. Tej sytuacji jest winna tylko jedna osoba, którą w tym momencie duszę. Moje ręce zaciskały się, stopniowo zabierając tej mendzie powietrze. Nagle moje ciało stało się bardzo ociężałe i mój wzrok stał się bardzo niewyraźny.  Co się dzieje do cholery?! Spojrzałem na tę wesz i zobaczyłem coś czego się nie spodziewałem. Na jego twarzy malowało się niedowierzanie i zaskoczenie. Nawet w najlepszych snach nie spodziewałem się, że dożyję dnia w którym zobaczę tę mędę bez tej jego maski obojętności. W końcu ją opuścił i pokazał swoje prawdziwe uczucia. Może i jest to jego kolejna maska i chce mnie tylko wprawić w zakłopotanie, ale już mnie to nie obchodzi, pierwszy raz widzę na jego twarzy jakieś uczucia. To właśnie ta bezinteresowność, którą zawsze okazywał w stosunku do innych ludzi  wywoływała moje ataki. A tu co? Negle moje nogi jak z waty, ugięły się pode mną. Puściłem szyję Izayi i tunąłem na podłogę, dysząc ciężko. Spojrzałem w dół i zobaczyłem z wielkim zdziwieniem że w moim brzuchu tkwi nóż. Jakim cudem?! Jak mogłem tego nie zauważyć?! Chyba naprawdę jestem idiotą, ale to nie czas żeby myśleć o poziomie mojej inteligencji.

- Cholera, to będzie problematyczne - wydyszałem. Podniosłem głowę i zobaczyłem, że ta pchła siedzi przede mną i dyszy.
- Ej! Weź zadzwoń po Shinrę!!! - powiedziałem do niego, czekałem na odpowiedź której nigdy nie dostałem. Sam się sobie dziwiłem jak mogę być tak spokojny w takiej sytuacji.

Izaya

Co za potwór, uśmiechnąłem się. Normalny człowiek nie byłby wstanie funkcjonować, szok by go sparaliżował, a ból powinien być nie do zniesienia, ale czego innego się spodziewałem? Przecież gdyby zareagował tak jak inni ludzie, nie byłoby zabawnie. Wstałem i powoli podszedłem do leżącego na ziemi Heiwajimy,

- Oh Shizu-chan, to już czas. Czas kiedy zakończymy tę zabawę. - powiedziałem spokojnie - Było naprawdę ciekawię i czerpałem z tego wiele, hmm? Przyjemności? Tak, chyba tak mogę nazwać to uczucie. Jednak ostatnimi czasy, zacząłeś sprawiać wiele problemów. Stałeś się dla mnie ciężarem i nie ważne jak bardzo lubię tę naszą zabawę w kotka i myszkę, nie mogę już dłużej tego ciągnąć - pochyliłem się nad nim i powoli, bardzo, ale to bardzo powoli wyciągnąłem nóż z jego brzucha.

- UGH! - z jego brzucha zaczęły wylewać się nieopisane ilości krwi, a teraz także zaczął krztusić się swoją krwią, która zaczęła wypływać z jego ust. Spojrzałem głęboko w jego złote oczy i zauważyłem w nich? Zaskoczenie? Czy naprawdę myślał, że nie jestem w stanie go zabić? Ahhh Shizu-chan... Jak to mówią pierwszy krok jest zawsze najtrudniejszy, później już idzie z górki... Podniosłem nóż do swoich ust i oblizałem jego krawędź, delektując się krwią blondyna.

-  Mmmmm. - zamruczałem

- Ty... Pojebie... UGH - zdołał wykrztusić

- Hahaha.... Nawet w obliczu śmierci nie tracisz werwy. No i co S-H-I-Z-U-C-H-A-N~~? Jak się czujesz? - Zapytałem siadając na nim okrakiem.

- Złaź...ze...MNIE!! - Resztkami sił odepchnął mnie od siebie, lecz to już nie było to samo. Szykowałem się na mocny cios, a to było jak pchnięcie małego dziecka. Taki słaby... Przerażająca bestia Ikebukuro leży prze de mną pół żywa. Coś naprawdę wspaniałego coś czego nie widzi się na co dzień.

- Spokojnie Shizu-chan. Nie zamierzam od razu Cię zabić! To nie byłoby ciekawe! Zamierzam się tym delektować, więc nie martw się, dobrze się Tobą zaopiekuję.


Shizuo

Powiedziawszy te słowa, uśmiechnął się pokazując szereg prostych zębów. Zaniepokoił mnie ten chory blask w jego oczach. Nim się obejrzałem rozciął mi policzek. Krew trysnęła zalewając  połowę mojej twarzy.  Co robić? Czyżby to był naprawdę mój koniec? Mam zginąć z ręki tego psychola?... Cholera! Co to za myśli?! Chyba już naprawdę ze mną źle, że myślę o śmierci z ręki tej mendy! Nie zginę w takim miejscu jak to! Jedyną stojącą przeszkodą jest ta mała wesz, która rozcina moją skórę na całym ciele. Jego twarz podczas zadawania mi ciosów nożem wyrażała tylko jedno: Radość... Tak, wygląda teraz jak dziecko, które dostało wielkiego lizaka. Gdyby nie te jego oczy, mrużone jak drapieżnik z szalonym blaskiem powiedziałbym, że po prostu się cieszy. Muszę wymyślić jakiś plan. Chociaż z moim poziomem IQ nie będzie to łatwe

- Co się dzieje? Przestałeś się opierać. - powiedział zawiedziony -Już wiesz co się stanie prawda? Hahahahaha - Nie wiem co się z nim dzieje. Jeszcze nigdy nie widziałem Go w takim stanie. Zawsze gdy się biliśmy czerpał z tego przyjemność, ale nie zmieniał się w psychola. To już nie jest ten sam Izaya Orihara, którego znałem. Przede mną nie siedziała ta sama osoba.

- Nie martw się! - Wstał z moich kolan jednym sprawnym ruchem i zakręcił się w okół własnej osi na jednej nodze. - Już nie jest ciekawie, czas to zakończyć - Powiedział śpiewnie, podchodząc do swojego biurka. - Nie chciałem tego używać, ale boję się, że jak cię nie zastrzelę tylko potnę to zmartwychwstaniesz.- powiedział ponurym głosem i wyciągnął z szafki pistolet. Uśmiech zajmował mu całą twarz. Podszedł do mnie tanecznym krokiem i przyłożył mi pistolet do skroni. Kurwa. Czyli naprawdę tu umrę?!?! - Będzie mi Cię brakowało! Żegnaj, Shizu-chan - Z przerażeniem spojrzałem na twarz Orihary, jego twarz wykrzywiał gorzki uśmiech, nie ironiczny. Coś jest nie tak! On nie zachowuję się tak jak zawsze. Później nad tym pomyślę! Nie mam zamiaru tak  umierać! Co on sobie myśli?! Jak tylko wyzdrowieję, zabiję gada! Resztkami sił odepchnąłem Go od siebie. Nie spodziewając się ciosu odleciał ode mnie i uderzył z impetem w ścianę. Najszybciej jak się dało, zważając na to, że jestem cholernie ranny, wstałem i wybiegłem z mieszkania zostawiając gnidę samą. Biegnąc ulicami Ikebukuro przyciągałem ludzi jak magnes, którzy  tylko czekali aż się przewrócę. Za cel obrałem sobie mieszkanie Shinry. Kiedy dotarłem na miejsce, nie kłopocząc się pukaniem, wyważyłem drzwi kopniakiem i wszedłem do środka.
- SHINRA?! JESTEŚ TU?!?! - Wycharczałem resztkami sił. Nie potrafiłem już dłużej wytrzymać, uderzyłem tyłkiem o zimną posadzkę.- ZBIJĘ TEGO GADA! NIE POŻYJE DŁUGO!
- Shizuo? O matko! Co Ci się stało?! - To były ostatnie słowa Shinry, które usłyszałem. Póxniej była tylko ciemność.


Izaya

-Ał! Matko. I rozwalił mi ścianę! Co za burak! - Burknąłem otrzepując ramiona z pozostałych kawałków ściany. - Zero z nim zabawy! Skąd on w ogóle wytrzasnął tyle siły?! Prawdziwa bestia. Coś czuję, że teraz będę miał przerąbane. Ehhhh.. Nie dość, że mam na pieńku z psychicznym Mikado, który nic tylko czyha na okazję to jeszcze Shizuo! Coś czuję, że poszedł do Shinry, co oznacza, że nikt mnie nie pozszywa... No cóż mówi się trudno, idzie się dalej~ - Doobra! Czas zabrać się do pracy!! -   Nie wiem czemu ale czuję się jakoś nieswojo. Dlaczego? Czyżby? Wyrzuty sumienia? Nie... Hahaha... To przecież nie możliwe... Nie z takiego powodu! Pewnego dnia jeden z nas i tak umarłby  z ręki drugiego, więc dlaczego tego nie przyspieszyć? Czemu się tak irytuję?! Muszę się skupić i wrócić do pracy! Nie mam teraz czasu na rozterki! Nie jestem tak tępy aby przejmować się czymś tak błahym w takim momencie! Mam nadzieję, że Shizu-chan będzie się teraz trzymał ode mnie z daleka przez pewien czas. Zrobiłem dobrze... Jak na mnie to cud, że zrobiłem coś takiego dla drugiej osoby! Jednak nie doceniłem tego potwora. Trzeba szybko coś z nim zrobić, inaczej mogą z tego wyniknąć jeszcze większe kłopoty. Muszę mu trochę pomieszać, jeśli tego nie zrobię jest szansa, że Shizuś się dowie. Na to nie mogę pozwolić~  Jak się dowie to chyba umrę ze wstydu! Trzeba się ostro wziąć za pracę~   Wcale tego nie zrobiłem, żeby nic mu się nie stało, podczas mojej gierki z Mikado... W końcu i tak uważa mnie za psychola, więc czemu tego nie potwierdzić? Hm! Zachowuję się jak dziewczyna w czasie dojrzewania, kiedy spotkała chłopaka w którym się buja! Nosz w rybę dymkę!  Na resztę dnia, wyrzuciłem myśli o Shizuo w daleki kąt, aby nie rozpraszał mnie w pracy.




6 Rozdział jest, poprawiony naprawiony i omg to było straszne ;-; Co ja pisałam. Nosz w rybę dymkę < moje nowe powiedzenie, jakim cudem ja coś takiego wymyśliłam .-. >
    Pozdrowionka Nanako!!!

środa, 17 kwietnia 2013

Ratunku!!

Yo! Cóż, to będzie taki zajebiście szybki post... Bo dzisiaj były konsultacje z rodzicami i moja mama dała mi szlaban na kompa! < Piszę to bo wyszła na chwilę z pokoju i mam ostatnią szansę żeby coś napisać!... Buuuu... Bo chodzi o to, że jestem prawie na końcu rozdziału i nie będę miała jak go dodać... < Przynajmniej dzisiaj> Komen.... Ale wyruszę jutro na misję podbicia komputera braciszka i jakoś to dodam... Szlaban mam do czasu aż się nie polepszę w matmie.... :( Ratujcie mnie....  Postaram się to dodać od razu kiedy mamy nie będzie w pobliżu czyli kiedy będzie spać... :/ Wybaczcie mi... Taka akcja z Shizusiem a tu coś takiego... Fuck... Powiem tylko tyle, że Shizuś nie umrze, nie jestem taka żeby go zabić... Mój ukochany :D No dobra spadam bo wraca.... Jeszcze raz przepraaaszam! Wybaczcie mi!! < liczę że mnie nie zostawicie w tych ciężkich czasach...  To takie horrible... < jutro kiedy będzie w pracy to dodam więc nie bój żaby, jedyne o co się martwię to mój tyłek <<żart>> :D >
Pozdro!!

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Demon nie powinien posiadać uczuć. Co o tym myślicie?

Ohayou!!!! I jak widzicie pojawia się nowy tytuł... Wiem, myślicie, że w tym domu to nic nie robię tylko się obijam! A jednak, wpadłam na pomysł... Jednak nie jestem co do niego pewna ponieważ wiem, że wiele osób ma zastrzeżenia do tego pairingu, ale pomyślałam, że można spróbować :D Więc tak... Pairing to : Sebastian x Ciel z Kuroshitsuji.... Od razu piszę, że przedział wiekowy będzie całkiem inny, Ciel nie będzie  miał 13 lat tylko ok 20 < jeszcze nie zdecydowałam > Będzie to nawiązywało oczywiście do zemsty Ciela i ich przygód... Postanowiłam, że <możliwie> będzie to Shounen-Ai...  Napisałam prolog, który zaraz przeczytacie... Jest on krótki, ale jest :D.Pytam się Was o to czy macie coś przeciwko temu pairingowi, np: Nanako, weź się palij w łeb, ten pairing jest do dupy... Czy coś w tym stylu :D Wszystkie uwagi są mile widziane... I złe i dobre :D Proszę o komenty :D
Wiem, że jeszcze nie dodałam "Miłość nie wybiera" ale coś mam blokadę za każdym razem kiedy zaczynam to pisać ;)
Więc tak, proszę o komentarze i zapraszam do czytanka!!!


                                                               
                                                                          ~ Po Poprawce ~

Yoł~ Postanowiłam zmienić tytuł z "Demon nie powinien posiadać uczuć" Na " Zagadki Angielskiej Szlachty"
Właściwie to nic się nie zmienia i będzie to naprawdę lekkie Shonen-Ai, nic więcej, a historia będzie pokazywała zagadki, które są rozwiązywane przez "Psa Królowej".

                                                                                 PROLOG

     

Moje życie nigdy nie było piękne. Bycie głową rodziny Phantomhive i zarazem służenie królowej jako jej pies też nie jest fajne. Nie mam ułożonego rytmu dnia. Żyję tylko dla jednego celu. Nie odejdę z tego świata dopóki go nie spełnię. Nie jest to marzenie o bogactwie czy sławie.... Nie interesują mnie takie przyziemne pierdoły. Moim celem jest zemsta. Tak, zemsta na tych, którzy mnie skrzywdzili. Oczywiście, sam nie zaszedł bym tak daleko. Gdyby nie ta osoba, już dawno leżałbym na jakimś cmentarzu. Nazywa się on Sebastian Michaelis. Nasze relacje są całkiem inne niż się ludziom wydaje. Jesteśmy zwarci kontraktem. Nie jakimś byle jakim. Dla mojej zemsty zrobię wszystko, nawet sprzedam duszę diabłowi. Tak się też stało. Dla mojej zemsty poświęciłem coś co ludzie nazywają duszą. Sebastian jest moim kamerdynerem jak i obrońcą. On jest mój, a ja jestem jego. Ochrania mnie i służy mi abym dokonał swojej zemsty. Dlaczego mi pomaga? Ze względu na umowę jaką zawarliśmy. Gdy dopełnię mojej zemsty on weźmie moją duszę. Michaelis wywołuje w ludziach strach i przerażenie. Mnie też kiedyś przerażał... Nie, dalej mnie przeraża, ale nie daję tego po sobie poznać. W końcu, jakim byłbym panem gdybym pokazywał swoje wady mojemu niewolnikowi? Posiada on niewyobrażalną moc.  Jest jednym z  synów samego władcy piekieł. Jest demonem. Stoczyliśmy już wiele walk, ale  jeszcze mi daleko do dopełnienia celu. Na mojej drodze stanie jeszcze wiele przeszkód, każda z nich będzie silniejsza od poprzedniej. Droga, którą wybrałem nie jest łatwa. Czeka mnie jeszcze więcej bólu niż kiedykolwiek przeżyłem.  Pociesza mnie jednak fakt, że nie jestem sam. Nawet jeśli  osoba, z którą jestem najbliżej kiedyś mnie zabije. Śmierć z jego ręki mnie nie przeraża. Będę szczęśliwy umierając w ten sposób. Pytał mnie kiedyś, co jeśli się zakocham? Zechcę mieć normalne życie? Jego pytania zawsze mnie rozśmieszają. Moja odpowiedź jest prosta. Żyję tylko dla mojej zemsty. Nic mnie nie powstrzyma. W moim świecie nie istnieje coś tak przyziemnego jak "miłość". Nie mam zamiaru zrezygnować z obranego prze ze mnie celu. I tak zaczęła się nasza wspólna historia...



Jak widać króciutkie :D Nie wysiliłam się przy tym za bardzo :D Piszcie, piszcie i jeszcze raz piszcie co myślicie... Jestem bardzo ciekawa :D
I teraz taka mini reklama < A nawet dwie mini reklamy >
Zapraszam na fan pejdża na fejsbuku : Klikaaamy~~
I teraz reklama numer dwa : Aoi sora to kotori !... Blog jest nowy i jest dopiero pierwsza część opowiadania, ale naprawdę fajnie się zapowiada :D Oczywiście Shizaya!! Zachęcam do wejścia!!
No i chyba tyle :D

                                                         Pozdrowionka Nanako



piątek, 12 kwietnia 2013

Tajemnice mieszkańców Ikebukuro ( Shizaya ) Rozdział V

Ohaio!! Jak widać NARESZCIE dodaję 5 rozdział! Przepraszam, że tak długo to trwało ;_;  Nie będę się tłumaczyć, że dużo nauki miałam bo nawet gdybym miała to i tak bym się nie uczyła xD Problemem jest to, że One Piece niszczy mój i tak już zryty mózg :D Tak mnie wciągnęło, że nie robię nic innego oprócz oglądania. Dobra, macie tutaj trochę z perspektywy mojego kochanego psycho-Mikado :D Pokonałam moje lenistwo i napisałam! Z duuużym opóźnieniem ale jest! :D No to co, zapraszam do czytanka!!


                                                          ~ Po poprawce ~


Izaya:


-Shizu-chan~ ! Co Ci tak długo zajęło?! Nie było Cię przez 4 godziny! Coś ty tam robił? Głodny jestem... Przyniosłeś mi coś, prawda? - Doskoczyłem do niego i zacząłem oglądać gdzie schował jedzenie. Szybko mnie wyminął i rzucił jedzenie na stolik.
- Oooooo! Rosyjskie sushi!!! Awwww, dziękuję Shizu-chan, naprawdę nie sądziłem że coś mi przyniesiesz~~
- Ehh, nie jestem aż tak niemiły, żeby nie przynieść Ci żarcia. W końcu mam się Tobą opiekować, więc wyżywienie też wchodzi w grę... Nie żeby mi się to podobało. I pamiętaj, robię to tylko i wyłącznie dla Shinry.
- Tak, tak, wiem.
- Więc najlepiej by było gdybyśmy ograniczyli nasz rozmowy do minimum. - co za nudziarz. Mimo iż to mówi, tak naprawdę w to nie wierzy. Mam Go do dyspozycji prawie 24/7, niech sobie nie myśli, że będzie spokojnie.


Mikado


Jeszcze nigdy nie zostałem tak upokorzony! Co oni sobie myślą?!  Cholera, mam totalny mętlik w głowie... Nie wiem co o tym wszystkim myśleć!Może kłamie, a może mówi prawdę... Nie mogę nikomu ufać.Sam muszę dojść do prawdy. Kurwa... Dlaczego w ogóle biorę słowa tego kłamcy na poważnie?! Przez połowę swojego życia ścigałem go, starałem się go zabić, a teraz mu wierzę jak jakiś potulny baranek. Ale... chyba powinienem to sprawdzić... Czy on musi zawsze tak mieszać w moim i tak porytym  życiu?! Zwykle  nie przejąłbym się słowami jakiegoś tępego człowieka, ale to Orihara. Nie wiem czy kłamie, ale to nie jest błaha sprawa. Wyrzekłem się swojego honoru, aby pomścić moją rodzinę! Nawet jeśli to co mówił jest prawdą i tak go zabiję. Nie mam zamiaru się poddawać w połowie drogi. Nawet jeśli to nie on zabił moją rodzinę i tak mam wielką ochotę go poćwiartować. Nic mnie nie powstrzyma! Lecz zrobię tak jak ten idiota powiedział. Dokładnie zbadam i przeanalizuję to, co się wydarzyło tamtego dnia. Bez względu na wynik Orihara Izaya będzie martwy!


Shizuo

-Mniam~~. Jakie dobre!! Mmmmm. Omnomnom!!~~!!
- Arghhh- Złapałem się za głowę. Odkąd podałem tej mędzie te jego sushi, towarzyszą  mi odgłosy przeżuwania, a czasem nawet :
- Rozpłyywaaaam się~! - Skłamałby, gdybym zaprzeczył, że czasami brzmi jak by uprawiał bardzo namiętny seks... Naprawdę wystawia moją cierpliwość i opanowane na wielką próbę! Gdyby nie to, że kupiłem sobie kilka książek i mp3 po drodze tutaj, to rozerwał bym tego małego gnoja na kawałki. Nawet przez słuchawki w uszach słyszę jak przeżuwa! Nie zdziwiłbym się, gdybym teraz odwrócił głowę w jego stronę  i zobaczył, że pod usta podstawia sobie mikrofon podłączony do dwóch byczych głośników. Ciekawe ile jeszcze będę zmuszony tu siedzieć? Przecież on wygląda na całkiem zdrowego! Naprawdę sobie mną bawi. Cholera, co ten Shinra ma w głowie?! Oby dwaj mnie denerwują!... Podgłośniłem muzykę  na maxa w celu zagłuszenia pewnej małej medny i powoli starałem zagłębić się w lekturze.


Izaya


Wiem co robię. Wiem, że ledwo utrzymuje swoje nerwy na wodzy. Nie mogę przestać. Mam nieodpartą chęć zdenerwowania go. Czasem ta chęć sprawia, że zdrowy rozsądek schodzi na drugi plan. Tak samo jest teraz. Nadużywam jego naiwnej dobroci w stosunku do mojej świetnej osoby, aby zaspokoić swoje pragnienia. Odgłosy wydawane przeze mnie strasznie muszą go denerwować. Nie spodziewałem się jednak, że lubi czytać książki! To coś nowego. Ciekawe ile wytrzyma? Mam przez to na myśli, że w liceum nienawidził czytać. Dla niego nie miało znaczenia czy to była lektura czy krótki wierszyk. Gdy tylko ktoś kazał mu coś przeczytać potrafił zabić nie tylko wzrokiem. Ile to już?:
- 5 sekund, 6 sekund, 7 sekuuund~, 8 seeekund~, 9 sekund... I teraz! 10 sekund!!
- Kurwa! Co ja robię do cholery. - Shizu-chan gwałtownie wstał z kanapy i rzucił książką o ścianę robiąc wgniecenie. Rzucił nią jak by go parzyła.. Hahahaha... Całym mieszkaniem, nie budynkiem wstrząsnął jego donośny głos.  Taaak, jednak nic się nie zmieniło. Już się bałem, że mi się moja ulubiona zabawka popsuła 
- Shizu-chaaan~ - Rzuciłem się na plecy stojącego i dyszącego blondyna - Co się stało? Zrobiłeś mi obrzydliwe wgniecenie w ścianie!!! - Hahahaha... Poczułem, że jego całe ciało spina się, mięśnie naprężają się do granic wytrzymałości. Jego szczęki zacisnęły się, głos zmienił w cichy warkot. Teraz wyglądał jak prawdziwa bestia. Już ja dokładnie wiem co zrobić, aby ta bestia w pełni się obudziła...
- Shizu-chan~? Nie napinaj się tak, bo Ci żyłka pęknie! Stary, wrzuć na luz! - No nie... Czyżby mnie powaliło od tego upadku? Co ja do jasnej matki gadam?! Przecież nie jestem jakimś jebanym dresem! Mimo, że wkurzyłem samego siebie, mój plan się powiódł. Shizuo powili obrócił głowę w moją stronę, nie widziałem dokładnego wyrazu jego twarzy, ponieważ na oczy spływały jego tlenione włosy.  Gwałtownie na całym moim ciele pojawiły się ciarki, włoski stanęły dęba, a mięśnie napięły, jakby szykowały się na cios.
- IZAYA! - wycharczał... Jego oddech stał się cięższy. Widać, że oddycha z trudem.- Ty wredna szujo... Przynajmniej przez jedne! Jeden dzień dałbyś mi spokój! Opiekuję się Tobą, robię Ci sushi, zniosłem już wiele rzeczy, ale dzisiaj jest inaczej. Już nie dam Ci uciec! Pamiętasz? Kiedy leżałeś w szpitalu powiedziałem Ci. Nie waż się umierać dopóki ja Cię nie zabiję... Dzisiaj pożegnasz się z życiem! - O kurwa... Ale wpadłem.. Mój nóż! Gdzie on jest, do cholery?! Akurat w takim momencie nie potrafię sobie przypomnieć, gdzie go dałem! Chooolera! Nic go już nie powstrzyma. Naprawdę się wściekł! Mam przejebane....
- S-shizuo-kun! No proszę Cię! Przecież to tylko takie wygłupy! Chodź napijemy się herbatki! - Muszę robić wszystko, aby złagodzić jego gniew...
- Herbatki. Herbatki mówisz?!?! - Błyskawicznie ściągnął mnie ze swoich pleców i rzucił mną w miejsce upadku książki. Nie spodziewałem się tego, więc nie zdążyłem niczego zrobić, aby zamortyzować uderzenie. - AGH!! - Boli jak cholera... Zabrakło mi tchu, a przed oczami pojawiły się czarne plamki. Poczułem jak coś mokrego spływa po moich plecach... Naprawdę nie chcę tego robić, ale nie zamierzam jeszcze umierać... Nie da się go złagodzić słówkami, muszę jego gniew rozładować... Jest tylko jeden sposób... Ze spuszczoną głowę patrzyłem się na wykrzywioną gniewem twarz Heiwajimy.  Naprawdę będę żałował jeśli Go zabiję, ale nie mam wyjścia... Moje życie jest najważniejsze. Nie mam zamiaru umierać w ten sposób. Nawet jeśli to On chce mnie zabić! Shizuo zręcznym ruchem wyciągnął w moją stronę rękę jak gdyby chciał mnie pogłaskać. Gdybym w odpowiednim momencie nie odskoczył zostałbym zmasakrowany na ścianie. Szybko przebiegłem przez pokój i doskoczyłem do szafki w moim biurku. Otworzyłem ją i szybko wbiłem odpowiedni pin. Jest tak strzeżona nie bez powodu. Znajduje się w niej mój ulubiony nóż. Został zrobiony w Finlandi. Wyjąłem go z szafki i wyciągnąłem z pochewki. Jego ostrze ma około 20 centymetrów, rękojeść jakieś 10 co daje nam 30 centymetrów. Został zrobiony z najlepszej stali nierdzewnej. Po za tym był cholernie drogi.  Nie używałem go ponieważ nie chciałem żeby się pobrudził... No cóż.... Nie mam jednak wyjścia, jesli się nie obronię zginę. Nie mam jeszcze ochoty umierać.  Wstałem z nożem w ręku i zauważyłem, że Shizuo zniknął. Gdzie on może być?! Powoli podszedłem do stolika w salonie i zauważyłem za sobą cień. Jaki ja jestem głupi! To pułapka! Zręcznie odskoczyłem, unikając tym samym potężnego ciosu. Nie sądziłem, że tak szybko będzie potrafił coś zaplanować!
- Izaya! Nie uciekaj! -  Wrzasnął, starając się do mnie podejść. Teraz albo nigdy! To moja ostatnia szansa! Krawędzią noża odbiłem światło zachodzącego słońca. Blondyn dostał prosto w oczy. Chłopak lekko się zatoczył i okrył oczy rękoma. Szybko do niego doskoczyłem. Shizuo też się ogarnął. Złapał mnie za gardło i przycisnął do ściany. Jego ręce szczelnie oplotły moją szyję. Ledwo co mogłem oddychać. Gdy już myślałem, że jest po mnie poczułem, że po rękach spływa mi coś ciepłego. Zdziwiony otworzyłem oczy. Zobaczyłem tylko zdziwioną minę Shizuo i moje wyciągnięte ręce trzymające nóż, który został wbity w pierś Heiwajimy.


Opowiadanie już po poprawce i stylistycznej i poprawce "historycznej". Czyli Historia jest trochę inna od poprzedniej wersji.
No i tyle! Buahahaha... Chcę podziękować mojej kochanej Haru-chan za poprawki, jak zawsze niezawodna
 Dzięki za cierpliwość i przeczytanie!

                                                                          Pozdrowienia Nanako!

wtorek, 9 kwietnia 2013

Takie mini info :3

Hey Hai Hello!! Co tam? Wiem, wiem... Gdzie jest 5 rozdział... Prawda? :D Tak! Piąty rozdział jest nareszcie na ukończeniu! YES!  Dziś lub jutro zostanie dodany... Przepraszam, że tak długo każę Wam czekać ;_;  Jestem straszna.... :D No ale dobra koniec z mazaniem się :D Chciałam tylko powiedzieć, że opowiadania będą dodawane we wtorki lub środy! Oczywiście ta zasada nie tyczy się one-shotów :D Postaram się więcej pisać i dotrzymywać tej obietnicy! :D Robię to dlatego, że za późno dodaję nowe rozdziały i to mnie denerwuję, a jak będę miała taką zasadę to powinnam się wyrabiać :D No dobra to chyba tyle!! Arigato za przeczytane!!


                                                                                                                   Pozdrawiam Nanako